Wraca "wojna" na linii Czechy-Polska. Będą chcieli odszkodowań
Po ugodzie Polska-Czechy z 2022 roku kraj liberecki graniczący z kopalnią PGE w Turowie otrzymał 10 mln euro na odszkodowania. Teraz miejscowi czescy politycy wracają do dawnego sporu. Sugerują, że budynki w miejscowościach przy granicy przechylają się w stronę wyrobiska kopalni. Przygotowują się do szacowania szkód i walki o pieniądze.
- Wpływ kopalni Turów to nie tylko zapylenie, hałas i obniżenie poziomu wód gruntowych. Nie wolno nam zapominać o potencjalnych zniszczeniach obiektów znajdujących się w sąsiedztwie kopalni - powiedział czeskim mediom Vaclaw Żidek, radny regionu kraj liberecki (odpowiednik polskiego województwa).
- Dlatego zamówiliśmy i zainstalujemy mierniki, które będą monitorować zjawisko pochylania się domów. Trwają ciągłe pomiary punktów stałych i możemy je połączyć z innymi zebranymi danymi, a następnie ustalić, czy szkody mają związek z kopalnią i naliczyć ewentualne odszkodowania właścicielowi kopalni - zapowiedział Żidek.
Polityk zasłynął już z nieustępliwości w sporach z polską firmą. W 2021 roku był uczestnikiem słynnych negocjacji pomiędzy ministerstwami środowiska obu krajów w sprawie szkód powodowanych przez kopalnię w Turowie. Należy do Partii Piratów (trzecia w kraju pod względem poparcia), która wpisuje do swoich postulatów sprawę Turowa i walkę o odszkodowania za działalność oraz nakłady na rekultywację środowiska po zakończeniu wydobycia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spytaliśmy o następce Dudy. Dwa naziwska rozgrzały Polaków
Odżywa spór o kopalnię Turów. Czesi znów mają pretensje
Mieszkaniec przygranicznej miejscowości Uhelna powiedział Wirtualnej Polsce, że czescy geolodzy odwiedzający wieś byli zaniepokojeni zebranymi wynikami pomiarów mierników zainstalowanych w punktach na gruncie. - Mówili nam, że grunt przemieszcza się, opadając w stronę wyrobiska waszej kopalni. To jest mierzone od kilku lat. Za moim domem jest las, granica i wyrobisko kopalni. Sprawa skarg na turowską kopalnię wraca - relacjonuje Czech.
Czeski samorząd poinformował, że mierniki - tzw. inklinometry - zostaną zainstalowane na kilkunastu budynkach, zarówno prywatnych, jak i gminnych. Pomiary będą się odbywać w przygranicznych miejscowościach m.in. Oldrichov na Hranicach (leży na samej polsko-czeskiej granicy) oraz przygranicznych Vaclavicach (gdzie mieszkańcy najgłośniej protestowali przeciwko działalności kopalni PGE).
Docelowo urzędnicy zamierzają zamontować około setki czujników. Są one kupowane ze środków, jakie fundacja PGE przekazała wcześniej regionowi w ramach załagodzenia sporu sąsiedzkiego.
Ewentualne spory wokół działalności kopalni węgla brunatnego są omawiane pomiędzy samorządem kraju libereckiego a spółką PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, do której należy Kopalnia Turów. W sprawie działań czeskiego samorządu WP zwróciła się do PGE o komentarz. Konrad Mróz, kierownik biura prasowego PGE Polska Grupa Energetyczna zapowiedział, że spółka odniesie się do sprawy w ciągu kilku dni, gdy przeanalizuje, czy pojawiły się zgłoszenia konkretnych szkód ze strony Czechów.
Przypomnijmy, że jesienią 2021 roku skargi mieszkańców czeskiego pogranicza doprowadziły do politycznego sporu pomiędzy polskim rządem a urzędnikami Unii Europejskiej.
"Społeczności stają do walki z gigantem węglowym, który kradnie im wodę" - tak opisywano to w artykułach, listach protestacyjnych i petycjach skierowanych do Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej.
Do konfliktu przystąpili ekolodzy. W finale awantury Trybunał Sprawiedliwości UE wydał zakaz wydobycia i kary finansowe za kontynuowanie działalności elektrowni w Turowie.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Konflikt, który kosztował miliony euro
Po kilku miesiącach negocjacji, w lutym 2022 roku, premier Mateusz Morawiecki podpisał porozumienie z premierem Czech Petrem Fialą. Na jego mocy Polska zobowiązała się do wielu zabezpieczeń, które mają niwelować dalszą działalność kopalni na środowisko w Czechach. Z kolei Czesi wycofali skargę z Trybunału Sprawiedliwości UE. Porozumienie kosztowało Polskę co najmniej 45 mln euro. Z tego 35 mln euro w formie rekompensat przekazano czeskiemu rządowi, a 10 mln euro na rzecz regionu libereckiego wypłaca fundacja Polskiej Grupy Energetycznej.
To nie wszystkie koszty. Komisja Europejska potrąciła z funduszy dla Polski kary, które naliczano za działanie kopalni w trakcie sporu. Ta kwota to 68,5 mln euro.
Ledwie jednak załatwiono ten problem, a już pojawił się kolejny. Chodzi o przedłużenie koncesji na wydobycie węgla brunatnego. Organizacje ekologiczne, które walczą ze spalaniem paliw kopalnych, wniosły skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na decyzję minister Anny Moskwy. Urzędnik przedłużyła okres koncesji dla Turowa z 2026 roku do 2044 roku. Pod koniec sierpnia sąd administracyjny zawiesił to postępowanie do czasu rozstrzygnięcia formalnego innego wniosku PGE GiEK o zmianę decyzji środowiskowej.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski