Afera mailowa. Morawiecki może usłyszeć zarzuty? Służby dementują
Prokuratura prowadzi trzy postępowania dotyczące wycieku maili z prywatnej skrzynki Michała Dworczyka - donosi "Gazeta Wyborcza". Według dziennika, w śledztwie dotyczącym "przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych wykorzystujących prywatne skrzynki poczty elektronicznej do wykonywania zadań służbowych", zarzuty może usłyszeć m.in. premier Mateusz Morawiecki. Służby po kilku godzinach zdementowano te informacje.
W lipcu posłanka Hanna Gill-Piątek (KO) zwróciła się do prokuratury z pytaniem o postępy w śledztwach prowadzonych ws. afery mailowej.
"Na obecnym etapie, biorąc pod uwagę konieczność zabezpieczenia prawidłowego toku prowadzonych postępowań przygotowawczych przed przedwczesnym rozpowszechnianiem zgromadzonych na tym stadium informacji, upublicznianie poczynionych w toku wskazanych śledztw ustaleń oraz rodzaju i charakteru przeprowadzonych i planowanych czynności naraziłoby na szwank dobro postępowania, a w szczególności w zakresie ustalenia prawdy materialnej" - odpisał prokurator Dariusz Barski.
Według "Wyborczej", tak sformułowana odpowiedż oznacza, że śledczy nie chcą wskazać czy śledztwo jest prowadzone "w sprawie", czy "przeciwko". - W tym wypadku Ziobro daje sygnał, że w każdej chwili może uruchomić proces, który pogrąży ekipę Morawieckiego - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" posłanka Gill-Piątek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: skompromitowany polityk jednak poza PiS? Poseł partii z deklaracją
Co więcej, według informacji "Wyborczej", tzw. plan śledztwa w tej sprawie zawiera listę "ewentualnych przyszłych podejrzanych". Ma się na niej znajdować nazwisko samego premiera, kilku ministrów, oraz doradców Morawieckiego.
Prokuratura dementuje
Do artykułu odniosła się Prokuratura Krajowa w oświadczeniu dementując informacje gazety. "Nieprawdą jest jakoby wskazany przez red. Wojciecha Czuchnowskiego pułkownik miał w śledztwie status podejrzanego. Wbrew temu, co twierdzi 'Gazeta Wyborcza', postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko" - wskazuje PK.
"Nieprawdą jest również, że w toku postępowania został sporządzony plan śledztwa, z którego miało wynikać, że planowane jest postawienie zarzutów premierowi i ministrom. Dokument taki nigdy nie został sporządzony. Tym samym nieprawdziwe są również informacje jakoby plan ten miał zatwierdzić Prokurator Krajowy" - zaznaczyła PK.
Według informacji PK w sprawach opisywanych przez Gazetę Wyborczą prowadzone są standardowe czynności. "Gazeta Wyborcza podając nieprawdziwe informacje wprowadziła w błąd czytelników, czego efektem finalnym jest manipulowanie opinią publiczną. Stoi to w oczywistej sprzeczności z celem prasy, którym jest urzeczywistnienie prawa obywateli do uzyskiwania rzetelnej informacji" - podaje prokuratura.
Afera mailowa. Rząd odmawia komentarza
Od czasu, gdy w sieci zaczęły się pojawiać wiadomości mające pochodzić ze skrzynki szefa KPRM Michała Dworczyka, członkowie rządu i działacze PiS konsekwentnie odmawiają komentarzy w tej sprawie, twierdząc, że to efekt działania obcych służb. Jak dotąd jednak nikt nie podważył prawdziwości maili.
W pojawiającej się regularnie w sieci korespondencji doradcy premiera z Mateuszem Morawieckim na czele mieli omawiać m.in. strategie walki z pandemią COVID-19, ustalali przekaz mający się pojawić w "Wiadomościach" TVP oraz zastanawiali się, jak uderzyć w opozycję.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"/WP Wiadomości