Morawiecki broni Czarneckiego. "Nie powinien tracić stanowiska"
- Ryszard Czarnecki oczywiście nie powinien tracić swojego stanowiska - ocenił premier Mateusz Morawiecki, pytany o to, czy kadencja jednego z wiceszefów Parlamentu Europejskiego powinna zostać skrócona ze względów dyscyplinarnych. Skandaliczne porównanie, jakie Czarnecki poczynił wobec europosłanki Róży Thun będzie też tematem czwartkowego spotkania prezydium PE. - Na kłamstwie nie da się zbudować wspólnej Europy - broni się polityk PiS.
- Czasami padają słowa trochę ostrzejsze, czasami mniej. Ja uważam, że pan przewodniczący Czarnecki oczywiście nie powinien tracić swojego stanowiska - powiedział szef polskiego rządu. Morawiecki ocenił, że wypowiedź jego partyjnego kolegi była i tak łagodniejsza, ale i "bardziej kulturalna" od słów, jakie padają z ust ich politycznych oponentów. - Warto zaapelować do opozycji, o tonowanie tego języka - dodał.
"To nieakceptowalne. Wraz z pozostałymi liderami grup, wezwałem Przewodniczącego PE do działania. To niewyobrażalne, by takie słowa padły z ust osoby reprezentującej PE" - napisał na Twitterze Guy Verhofstadt. który wraz liderami trzech pozostałych frakcji Europarlamentu, wezwał szefa tej instytucji Antonio Tajaniego do ukarania Czarneckiego. W grę wchodzi nawet skrócenie jego kadencji wiceprzewodniczacego. Jak donosi PAP, szef PE będzie rozmawiał w czwartek na ten temat w Strasburgu z sygnatariuszami listu.
Poszło o wypowiedź, której Czarnecki udzielił portalowi wpolityce.pl. Polityk PiS, skomentował film dokumentalny o stanie demokracji w Polsce, w którym wystąpiła Róża Thun z PO. "Wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj (…) Podczas II Wojny Światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein" - powiedział Czarnecki. Thun domaga się przeprosin i zapowiada pozwanie posła.- Tu nie chodzi o mnie, tylko o Polskę - komentuje europosłanka w rozmowie z Wirtualną Polską.
To nie pierwsze starcie Thun i Czarneckiego
Czarnecki: list opiera się na kłamstwie
Czarnecki w czwartek, niedługo po przylocie do Brukseli, wsiadł w pociąg do Polski, śpiesząc na "pilne spotkanie". Choć obiecał Wirtualnej Polsce rozmowę na temat, telefonu nie odbierał. Jego wypowiedź publikuje za to wpolityce.pl, powołując się na PAP. - Moja wypowiedź została przekręcona. Całe to oświadczenie opiera się na kłamstwie dotyczącym historii Polski i na kłamstwie dotyczącym mojej wypowiedzi. Na kłamstwie nie da się budować wspólnej Europy - powiedział. Polityk dodał, że sygnatariusze listu domagali się sankcji przeciwko Polsce, a teraz domagają się sankcji przeciwko niemu. - To jest cały czas element walki z Polską. Nie liczą się argumenty i prawda, tylko liczy się to, żeby politycznie uderzyć w Polskę i jej przedstawicieli - podkreślił.