Monika Olejnik o książce "Resortowe dzieci": jestem zirytowana
Monika Olejnik w wywiadzie dla "Newsweeka" nie ukrywa irytacji książką "Resortowe dzieci" Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza. - Z jednej strony książka mnie rozbawiła, a z drugiej jestem zirytowana. Grupa zakompleksionych pseudo-dziennikarzy zarabia górę kasy na kłamstwach, które wmawia naiwnym ludziom - mówi. - Autorzy tej książki to żałośni frustraci robiący biznes na kłamstwach.
- Jej mama była w PZPR, ale teraz Kania twierdzi, że nie miała na nią wpływu, bo tatuś był taki religijny, a wujkowie to piłsudczycy. No i co, będziemy się teraz licytować na życiorysy? Proszę bardzo: mój dziadek walczył w bitwie o Anglię. Został po wojnie w Londynie, w kraju zostawił babcię z dwójką dzieci - mówiła Olejnik. - Swoją drogą zabawny jest ten fragment, w którym Kania opisuje zagraniczne wyjazdy mojej rodziny. Zapomniała tylko, że mama jeździła do Londynu by odwiedzić swojego ojca.
- Kania nie może się zdecydować, czy mój ojciec był pułkownikiem, czy majorem. W co drugim zdaniu albo go degraduje, albo daje mu stopień wyżej. Wyjaśniam: ojciec był majorem, nie pułkownikiem - mówi Monika Olejnik. Dodaje: - Gdyby był perłą PRL-owskiego wywiadu, takim świetnym esbekiem, jakiego robią z niego pseudo-prawicowi dziennikarze, to chyba dorobiłby się czegoś więcej, niż tylko stopnia majora.
Monika Olejnik dodała, że według informacji, które znalazła na jednym z prawicowych portali "grupa współczesnych donosicieli dogrzebała się" do jej dokumentów rozwodowych z czasów studiów. "Towarzysz Gomułka doceniał takie zachowania" - mówiła, dodając, że ta sprawa nadaje się do tego, by skierować ją do Trybunału w Strasburgu. - Kto im dał moje papiery rozwodowe? To jest skandal - mówi.
Jak powiedziała Monika Olejnik, ona nie interesuje się "życiem prawicy, która cytuje Biblię i poucza innych jak żyć". - Mam w nosie tych facetów, co zdradzają swoje żony, ale udają świętoszków". - Niech sobie latają na Jasną Górę i leżą tam krzyżem - powiedziała.
Dziennikarka dodała, że "prawica utuczyła się katastrofie smoleńskiej i śmierci Lecha Kaczyńskiego". - Prawicowe gazety, na przykład braci Karnowskich, piszą o nim w każdym numerze. Najbardziej skorzystał na Smoleńsku Tomasz Sakiewicz, przecież "Gazeta Polska" była już taka cienka, a teraz dobrze się sprzedaje.
Źródło: "Newsweek"