Trwa ładowanie...

MON przyłapane na kłamstwie? Dziennikarz pokazuje dokument

Ministerstwo Obrony Narodowej broni się przed zarzutami "Faktu". Gazeta napisała m.in., że dwoje ważnych pracowników Polskiej Agencji Kosmicznej nie ma niezbędnych certyfikatów bezpieczeństwa. W sprostowaniu MON zapewniało, że to nieprawda. Ale autor tekstu pokazał notatkę służbową pełnomocnika ds. informacji niejawnych. Pismo dowodzi, że miał rację.

MON przyłapane na kłamstwie? Dziennikarz pokazuje dokumentŹródło: PAP, fot: Darek Delmanowicz
d1o3gr5
d1o3gr5

Politycy Prawa i Sprawiedliwości uwielbiają zarzucać mediom rozpowszechnianie fałszywych informacji. Były rzecznik Antoniego Macierewicza, słynny Bartłomiej Misiewicz, prowadził nawet portal temu poświęcony. Wygląda na to, że jego następczyni sama rozpowszechniania nieprawdziwe informacje. W dodatku w formie sprostowania.

Major Anna Pęzioł-Wójtowicz opublikowała na stronie MON oświadczenie, w którym krytykuje "Fakt" za artykuł o Polskiej Agencji Kosmicznej. Dziennikarz tabloidu opisał, że podlegająca Antoniemu Macierewiczowi instytucja ma problem z pozyskiwaniem pieniędzy z zewnątrz. Jaj osiągnięcia skrytykowała zarówno NIK, jak i Kancelaria Premiera. W dodatku dwoje ważnych pracowników PAK nie ma potrzebnych do pracy certyfikatów bezpieczeństwa.

d1o3gr5

W swoim komunikacie MON przekonuje, że wymienione osoby takie certyfikaty mają, a "Fakt" kłamie. W odpowiedzi na te zarzuty autor tekstu opublikował skan pisma, które potwierdza jego tezę. To notatka służbowa podpisana przez pełnomocnika ds. informacji niejawnych. Na liście osób bez certyfikatów widnieją oba wymienione w tekście nazwiska.

d1o3gr5
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1o3gr5
Więcej tematów