MON niesłusznie zwolnił dowódcę batalionu z Bielska-Białej?
Dane o przestępczości wśród komandosów, które posłużyły MON za pretekst do zwolnienia dowódcy batalionu z Bielska-Białej podpułkownika Adama Stręka, były nieprawdziwe - ustaliła "Rzeczpospolita".
Według dziennika nie 41, jak twierdził minister obrony Bogdan Klich, lecz 11 żołnierzy z wyrokami sądowymi służy w 18. Batalionie Desantowo-Szturmowym w Bielsku. Z informacji gazety wynika, że to jeden z najniższych odsetek osób skazanych w polskiej armii.
"Rzeczpospolita" przypomina, że w lutym media obiegła informacja, iż jeden z żołnierzy aresztowanych za ostrzelanie afgańskiej wioski Nangar Khel był już wcześniej karany. Gdy sprawa wyszła na jaw - pisze dziennik - Żandarmeria Wojskowa wzięła pod lupę bielski batalion, gdzie służył aresztowany żołnierz. Wtedy odkryto, że liczba skazanych jest większa, a minister Klich mówił o "kryminalnej przeszłości" komandosów. Ustalenia Żandarmerii potwierdziła później prokuratura.
"Rzeczpospolita" ustaliła jednak, że liczby przedstawione przez prokuratorów zostały naciągnięte. Śledczy wzięli bowiem pod lupę wszystkie wyroki wydane przez sąd w ciągu ostatnich dwóch lat. Większość z nich dotyczy osób, które od dawna nie służą w batalionie.