MON chce osób transpłciowych w wojsku. Anna Grodzka: to mi nie pasuje do PiS‑u
Jest nowy projekt rozporządzenia ministra obrony narodowej, a w nim zapis, który umożliwia pełnienie służby wojskowej osobom transpłciowym. Zaskoczył on między innymi byłą posłankę Annę Grodzką. Jestem zaskoczona. To nie może się wydarzyć - komentuje w rozmowie z WP.
03.01.2018 | aktual.: 03.01.2018 12:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na stronie Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt rozporządzenia ws. "orzekania o zdolności do czynnej służby wojskowej oraz trybu postępowania wojskowych komisji lekarskich w tych sprawach". Wynika z niego, że minister obrony narodowej chce pozwolić na służbę wojskową osobom transpłciowym.
O sprawie jako pierwszy poinformował portal Defence24. Informacja oburzyła portal pch24.pl, który alarmuje o "rewolucji gender". Podkreśla też, że "brak transseksualizmu pośród schorzeń zamykających drogę do polskiej armii jest efektem nacisków gremiów ponadnarodowych".
MON w projekcie nie ukrywa, że proponowane przez niego zmiany to odpowiedź na raport Europejskiej Komisji przeciwko Rasizmowi i Nietolerancji na temat Polski. Jak czytamy, "w projekcie dostosowuje się przepisy do wytycznych ECRI".
Czy UE musiała interweniować, by rząd coś zrobił? - To nie jest wróg, którego sugestiom ulegamy bo się go boimy, ale organizm, w którym funkcjonujemy - tłumaczyła w rozmowie z WP była posłanka Anna Grodzka. Czy rząd też tak myśli? - Nie wiem. Jestem tak zdumiona, że nie umiem sobie wyobrazić motywacji. To mi nie pasuje do PiS-u - mówiła.
Już nie schorzenie
W projekcie zaznaczono, że transseksualizm nie będzie określony jako schorzenie czy ułomność, która powoduje niezdolność do czynnej służby wojskowej. Przypomnijmy, że do tej pory jeśli wojskowa komisja lekarska stwierdziła, że dana osoba jest transseksualna, automatycznie była jej przyznawana kategoria E. Oznaczało to uznanie jej za trwale i całkowicie niezdolną do czynnej służby wojskowej w czasie pokoju oraz w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny.
Zdziwienie i niedowierzanie
Anna Grodzka w rozmowie w Wirtualną Polską podkreśliła, że jest zaskoczona. - To nie może się wydarzyć - żartowała. Zwróciła uwagę, że inicjatywa MON to dopiero projekt. - Do realizacji daleko i myślę, że będzie trudno. Nie bardzo w to wierzę - oceniła.
Jednocześnie podkreśliła, że trzeba docenić rząd. - Oczywiście każde takie działanie, które jest antydyskryminacyjne, które nikogo nie wyklucza jest jak najbardziej pożyteczne - zaznaczyła. Jej zdaniem największe uznanie należy się osobie, która wpadła na ten pomysł. - Za odwagę. Myślę, że może się tak zdarzyć, że ten, kto to wymyślił, jeszcze pożałuje. Może góra jeszcze tego nie widziała - żartowała.
Czy propozycje zmian nie pojawiają się za późno? - Jestem zdumiona, że ten projekt w ogóle się pojawił. Zawsze byłoby lepiej, gdyby dobre wydarzało się wcześniej niż później. Dobrze, że się to teraz stało - podsumowała.