Mołdawia będzie kolejna po Ukrainie? USA ostrzegają, a świat przygląda się z niepokojem. "Łatwy cel"
Cały świat z niepokojem patrzy na Mołdawię. Pojawiają się głosy, że to właśnie ona będzie kolejnym celem Władimira Putina. Rosja od dawna traktuje ten kraj jako swoją strefę wpływów i niechętnie patrzy na prozachodni kurs, który od pewnego czasu obrała Mołdawia. Jaka jest na to szansa? - Rosja będzie się starać cały czas destabilizować Mołdawię - mówi Jakub Pieńkowski, analityk z PISM. Jego słowa znajdują potwierdzenie w ostatnim komunikacie rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA Johnego Kirby, który oświadczył, że "rosyjskie służby starają się wzniecić protesty, które mają doprowadzić do powstania przeciwko mołdawskim władzom i zainstalowania przyjaźniejszego Moskwie rządu". Czy zatem dojdzie do zbrojnej interwencji? W teorii jest to możliwe, bo Rosja ma pod kontrolą Naddniestrze - zbuntowany region Mołdawii, który uznaje sam siebie za niepodległe państwo. Tam też stacjonują rosyjskie wojska. W praktyce jednak atak militarny mógłby Rosję sporo kosztować. - Mołdawia jest łatwym celem dla Rosjan. Nie mają jednak potencjału, żeby przeprowadzić jakąkolwiek operację militarną w Mołdawii - zauważa gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych. - Wywołanie awantury przy użyciu wojska, prowokacji na granicy Mołdawii może mieć miejsce i Rosjanie ku temu zmierzają - dodaje ekspert. Czy zatem zagrożone są też inne państwa, w tym kraje nadbałtyckie? - Atak na nie jest niemożliwy, bo wtedy Putin zacząłby konflikt z NATO, a NATO zmiażdżyłoby Rosję. Jakakolwiek konfrontacja militarna z NATO przy braku potencjału militarnego Rosji spowodowałoby to, że byśmy szybko byli na Kremlu - mówi gen. Skrzypczak. O tym, jaka przyszłość czeka Mołdawię, dlaczego Naddniestrze na nowo stało się tak ważne dla Putina i czy rzeczywiście mieszkańcy Mołdawii mają się czego bać? To wszystko w najnowszym odcinku "Sprawdzamy".