Mocny wpis Romana Giertycha. Padły słowa o Jarosławie Kaczyńskim
Były wicepremier, mecenas Roman Giertych postanowił w mediach społecznościowych przypomnieć o swoich relacjach w rządzie z obecnym wiecepremierem Jarosławem Kaczyńskim. Swój wpis opatrzył tytułem: "Dlaczego Kaczyński mnie nienawidzi".
Przypomnijmy, że 15 października 2020 roku Roman Giertych został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne pod zarzutem wyprowadzenia niemal 92 mln złotych z giełdowej spółki deweloperskiej. W czasie zatrzymania funkcjonariusze dokonali przeszukania domu adwokata. W trakcie czynności Giertych stracił przytomność i trafił do szpitala. - Obiecałem, że odniosę się do politycznej przyczyny mego zatrzymania. Będę to robił stopniowo, w miarę jak siły mi pozwolą - napisał na Facebooku Giertych.
Zdaniem byłego wicepremiera, podstawową przyczyną nienawiści Jarosława Kaczyńskiego do niego jest to, że w roku 2007 odebrał mu władzę.
Giertych był w rządzie Jarosława Kaczyńskiego ministrem edukacji narodowej i wicepremierem. Jak ujawnia, upadek tamtego rządu PiS był wynikiem "buntu", którym Giertych "kierował razem z Donaldem Tuskiem".
"Zaproponowałem Tuskowi i Schetynie tworzenie wspólnego rządu technicznego i obalenie Kaczyńskiego. Rozmowy w tej sprawie toczone były gdy jeszcze byłem wicepremierem. Ustalone były szczegóły operacji, ale Tusk odpowiedział mi uczciwie, że woli wybory, ale jeżeli PiS się na wybory nie zgodzi, to będzie rząd techniczny" - twierdzi.
Mecenas twierdzi, że Kaczyński miał mu się zwierzać z politycznych planów. "Mówił mi o planach przejęcia Trybunału Konstytucyjnego poprzez zmianę ustawy. Mówił mi o planach powoływania specjalnych sędziów do spraw aresztowych, gdzie byłyby rozpatrywane sprawy dotyczące 'układu', czyli polityków opozycji. Mówił o specjalnym sądzie prasowym, który miał dyscyplinować media za 'nieuczciwe ataki na polityków'. Nie miał kompletnie świadomości, że o jego planach informowałem opozycję, a przede wszystkim liderów PO. Widziałem u niego początki jakiejś paranoi politycznej, gdy snuł rozważania jak postawić zarzuty Tuskowi albo jak zachowa się Schetyna, gdy mu się zamknie żonę" - pisze na Facebooku Roman Giertych.
"Do dziś jestem dumny z decyzji z roku 2007. Gdyby nie ona, uczestniczyłbym w procesie tworzenia z Polski Białorusi. Te wszystkie zmiany, które PiS wprowadził w roku 2015, byłyby wprowadzane 8 lat wcześniej, gdy PiS był znacznie mocniejszy (a i Kaczyński młodszy). Myślę, że od roku 2007 mogła zapanować sytuacja, jaką parę lat później uzyskał Orban na Węgrzech. Bezalternatywnej władzy, która de facto jest dyktaturą. A dziś bylibyśmy już 13 lat pod rządami PiS bez żadnej perspektywy na ich obalenie" - kończy swój wpis w mediach społecznościowych były wicepremier.