Rosyjski rekrut nie żyje. Deputowany podał powód
Rosjanie od początku mobilizacji mają problem. Mężczyźni w centrach wojskowych nadużywają alkoholu, wszczynają bójki, a teraz sam deputowany do Dumy Państwowej przyznał, że kolejnym problemem są narkotyki. Właśnie to miało być przyczyną śmierci młodego rekruta.
Do zdarzenia doszło na terenie 32. obozu wojskowego w Jekaterynburgu. O tym, że zmobilizowani mają problem z alkoholem i używkami mówiło się już od początku mobilizacji ogłoszonej przez rosyjskiego dyktatora. Deputowany do Dumy Państwowej Maxim Iwanow powiedział RIA Nowosti , że przyczyną śmierci 27-latka z miasta Snieżyńsk w obwodzie czelabińskim może być przedawkowanie środków odurzających. Kilka dni wcześniej o śmierci zmobilizowanego poinformował gubernator miasta.
Narkotyki wśród rekrutów
Do szpitala trafił także kolega 27-latka. Również zażywał narkotyki. Pierwszy raz otwarcie mówią o tym także władze. - Według badań doszło do przedawkowania narkotyków przez dwóch zmobilizowanych ze Snieżyńska. Rano jeden z mężczyzn się nie obudził. Drugi przeżył - powiedział Iwanow.
Jednocześnie Iwanow nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób zmobilizowani byli w stanie przemycić do jednostki narkotyki. Zasugerował, że kontrola mogła nie zostać przeprowadzona prawidłowo.
Cyrk dla zmobilizowanych w Jekaterynburgu
To nie pierwszy raz, gdy o 32. obozie jest głośno. W ubiegłym tygodniu Rosjanie pochwalili się specjalnym koncertem dla zmobilizowanych. Wśród występujących znalazł się m.in. Wadim Samojłow, założyciel rosyjskiego zespołu "Agata Kristi", który zagrzewał zmobilizowanych do walki utworem "Przetrwaj". "To ostatnia piosenka, jaką usłyszeli" - ironizowały ukraińskie media. Odśpiewano także piosenkę... ukraińskiej artystki.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski