"Druga armia świata" przegrywa z alkoholem. Jest decyzja
"Postanawia się zakazać sprzedaży detalicznej wyrobów alkoholowych, z wyjątkiem sprzedaży detalicznej wyrobów alkoholowych w ramach świadczenia usług gastronomii publicznej, na terytorium obwodu nowosybirskiego na czas częściowej mobilizacji" - czytamy w dekrecie władz obwodowych. Sieć zalana została filmami dokumentującymi upijających się Rosjan. Władze zaczynają reagować.
Władze obwodu nowosybirskiego w Rosji zdecydowały się zakazać sprzedaży alkoholu "na czas częściowej mobilizacji". W sieci roi się od zdjęć i filmów pijanych, zmobilizowanych Rosjan, którzy m.in. wszczynają bójki w jednostkach wojskowych.
Dekret został opublikowany na oficjalnych stronach. Jak można przeczytać w dokumencie, władze zdecydowały się na wprowadzenie zakazu sprzedaży wyrobów alkoholowych w promieniu 300 metrów od "punktów wstępnego zgromadzenia obywateli komisariatów wojskowych".
Rosjanie piją na umór
Tuż po ogłoszeniu mobilizacji przez Władimira Putina, w sieci zaczęły pojawiać się nagrania zataczających się Rosjan. O "problemie" rekrutów pisał także ukraiński dziennikarz.
"Rosyjscy żołnierze, którzy przybywają do Ukrainy w ramach mobilizacji i uzupełniają tam jednostki wroga, są zdemotywowani i zupełnie nie nadają się do walki. Już po dwóch dniach ich obecności na froncie dochodzi do pijaństwa, bójek, kłótni z przełożonymi i lekceważenia dyscypliny" - przekazał Roman Cymbaluk.
Niektórzy żołnierze byli tak pijani, że nie byli w stanie dojść do autobusu.
W miejscach zbiórki wielokrotnie dochodziło do bójek między rekrutami.
"Druga armia świata" pokonana... przez alkohol
W sobotę zarówno ukraińskie, jak i rosyjskie kanały na Telegramie opublikowały film z wypadku rosyjskiego autokaru, którym podróżowali zmobilizowani. Kierowca miał być pijany.
"Bataliony alkoholowe" - ironizują ukraińskie kanały w serwisie Telegram.
Na kolejnym nagraniu widać mężczyzn spożywających alkohol w autobusie. Każdy z nich ma butelkę wódki. Kolejne są między siedzeniami i na podłodze.
Jak pisał Cymbaluk, w ostatnim czasie do Ukrainy dotarło 240 rezerwistów, którzy mają za zadanie uzupełnić straty poniesione przez 69. samodzielną brygadę osłony, stacjonującą na co dzień w Żydowskim Obwodzie Autonomicznym na Dalekim Wschodzie Rosji.
"Żołnierze dotychczas walczący w tej formacji skarżą się na postawę przybyszów. Według ich przekazów rezerwiści wdają się w bójki między sobą i z innymi wojskowymi. Z tych ludzi nie ma żadnego pożytku" - napisał w czwartek Cymbaluk na Telegramie.
Putin wysyła swoich ludzi na pewną śmierć
- Prezydent Rosji Władimir Putin tak bardzo pragnie pokonać Ukrainę, że jest w stanie zaakceptować śmierć nawet 300-500 tys. swoich żołnierzy. Przewidywane przez Kreml szacunki dotyczące strat w ludziach wzrosły od początku wojny dziesięciokrotnie - powiedział w piątek ukraiński ekspert wojskowy Ołeh Żdanow w rozmowie z agencją UNIAN.
- Krwawy dyktator żąda zwycięstwa, dlatego będzie tylko podwyższał próg "dopuszczalnych strat bojowych". Właśnie z tego powodu w Rosji trwa obecnie mobilizacja. Ukraińskie wojska likwidują najeźdźców na masową skalę, każdego dnia może ginąć około 500 okupantów. Wróg potrzebuje zatem nowych ludzi - ocenił Żdanow.
Analityk przekazał doniesienia, że pod koniec lutego, gdy Kreml rozpoczynał wojnę z Ukrainą, Putin uważał za "całkowicie akceptowalne" straty bojowe rzędu 30-50 tys. żołnierzy. Obecnie rosyjskie władze przyjęły jednak taktykę rodem z II wojny światowej.
- W praktyce jest to powtórka z 1941 roku. Nieprzeszkoleni i nieostrzelani ludzie są rzucani na gniazda karabinów maszynowych. (...) W Rosji ludzkie życie nie jest warte złamanego grosza - podkreślił rozmówca UNIAN.
Zobacz też: Rosjanie pokazali, jak szkolą rezerwistów. Propaganda kontra rzeczywistość