MOBIlizacja się opłaci
Internet w komórce to rzecz przydatna. Ale właściciele kin, teatrów czy PKP nie potrafią tego dostrzec.
09.02.2009 | aktual.: 09.02.2009 13:09
Z najnowszego raportu firmy badawczej Audytel wynika, że z Internetu mobilnego korzysta już 1,6 miliona Polaków i tylko w 2008 roku liczba jego użytkowników zwiększyła się o 80 procent. Mobilna sieć jest najczęściej wykorzystywana w komputerach – chodzi o takie usługi, jak Blue Connect czy iPlus (Plus w tych badaniach wypadł najlepiej pod względem prędkości i stabilności połączeń). Ale wielu Polaków z mobilnego Internetu może również korzystać w telefonie komórkowym – operatorzy dają do niego dostęp nawet abonentom prepaidów. Blisko dwie trzecie Polaków chciałoby sprawdzać w komórce rozkład jazdy pociągów czy rezerwować bilety.
To jednak wciąż jest trudne, bo strony internetowe są niedostosowane do odbioru na komórkach. Są za duże, by oglądać je na wyświetlaczu, i za „ciężkie” (bo na przykład przeładowane grafiką) do szybkiego i taniego ściągania. Zwłaszcza że większość operatorów każe sobie płacić nie za czas korzystania z sieci, ale za ilość pobranych kilobajtów.
Zrewolucjonizować rynek miały domeny „mobi” – prostsze wersje stron, bez grafiki. W Polsce wciąż jest ich zaledwie 1,5 tysiąca. Swoich mobi-stron nie ma większość kin, teatrów, zakładów komunikacji miejskiej, a także część linii lotniczych, na przykład Germanwings czy Wizz Air. Polskie Koleje Państwowe mają stronę z rozkładem jazdy dostosowanym do komórek, ale każą sobie płacić za uzyskanie do niego dostępu. Serwis aktywujemy, wysyłając SMS o wartości 1,22 złotego, a aktywacja strony po 10 minutach wygasa. Wtedy trzeba wysłać kolejny SMS. Zdaniem Grzegorza Bernatka, współautora raportu Audytela, rewolucja w korzystaniu z sieci w komórkach nie nastąpi wraz z rozwojem mobi-stron, ale dopiero gdy upowszechnią się telefony z dużymi, dotykowymi ekranami, na których można oglądać strony w takiej samej jakości jak w zwykłym komputerze. Pytanie tylko, kto nam te wypasione telefony sfinansuje. Gdyby firmom chciało się upowszechniać strony mobi, zarobiłyby i one. Na przykład będąc w obcym mieście, przez mobi-stronę
moglibyśmy trafić do restauracji czy hotelu. A tak zyski będą liczyć głównie producenci telefonów i operatorzy. No bo kto ich zmobilizuje do obniżenia cen?
Agnieszka Fiedorowicz