"Mnie już chcieli zabić teczką, która była fałszywa". IPN publikuje zbiór zastrzeżony
IPN opublikował tzw. zbiór zastrzeżony. Wkrótce w internecie mają się pojawić listy agentów SB i tzw. tajnych współpracowników. - To jest jeden wielki skandal, że publikuje się takie dokumenty bez sprawdzenia ich autentyczności. Mnie już próbowano zabić teczką, ale IPN ostatecznie orzekł, że jest fałszywa - mówi Wirtualnej Polsce Stanisław Gawłowski, poseł PO.
Kilka lat temu Stanisław Gawłowski został oskarżony o to, że był tajnym współpracownikiem SB. - W prywatnym domu znaleziono dokumenty rzekomo pochodzące z IPN, w których miało być moje zobowiązanie do współpracy ze służbą bezpieczeństwa PRL. Puszczono to w przestrzeń publiczną, zarzucając mi, że byłem tajnym współpracownikiem - mówi polityk PO. I dodaje, że nikt wówczas nie zweryfikował, czy dokumenty są autentyczne.
W ubiegłym roku ABW wystąpiła do IPN o wszczęcie postępowania w sprawie znalezionych dokumentów. - Na szczęście Instytut zbadał akta, które mnie obciążały. Okazało się oczywiście, że zostały podrobione - mówi Gawłowski.
IPN zapowiedział dzisiaj, że wkrótce opublikuje cały katalog inwentarzowy dokumentów bezpieki. Zawiera on akta osobowe funkcjonariuszy, osób rozpracowywanych, a także tzw. źródeł osobowych, czyli tajnych współpracowników. - To sprawi, że różni ludzie będą musieli się tłumaczyć, że nie są wielbłądami. Tak jak ja do tej pory muszę się tłumaczyć, bo dla środowiska prawicowego nawet samo oskarżenie o współpracę, bez żadnego potwierdzenia, wystarcza, by być uznanym za agenta - mówi polityk PO.
Podobnie było z teczką dotyczącą Lecha Wałęsy. Po tym, jak IPN odnalazł w domu gen. Czesława Kiszczaka teczkę TW Bolka, ogłoszono, że były prezydent był agentem. Do tej pory jednak dokumenty nie zostały sprawdzone pod kątem autentyczności. IPN cały czas czeka na ekspertyzę grafologiczną.