Młodzi w biurach matrymonialnych
Zwiększa się liczba młodych, wykształconych, dobrze zarabiających osób, korzystających z biur matrymonialnych. W kraju młode osoby (kobiety 25-30 lat, mężczyźni 28-40 lat) stanowią około 50% klientów biur, w Warszawie liczba ta sięga nawet 70% - pisze "Metropol".
Przy wyborze życiowego partnera nie chcą marnować czasu na przypadkowe znajomości, dlatego zdają się na profesjonalistów. Jak zgodnie przekonują właściciele, korzystanie z tego typu ofert biur matrymonialnych przestało być powodem do wstydu. Według Adama Grzesiaka, współwłaściciela biura matrymonialnego "Czandra", młodzi okazują się najlepszymi klientami - podaje dziennik.
Na ogół współpraca z nimi nie trwa dłużej niż miesiąc - przyznaje Grzesiak. W grupie wiekowej 25-30 lat dla kobiet i 28- 35 lat dla mężczyzn blisko 80% to osoby z wyższym wykształceniem. Udokumentowana skuteczność biura w tej grupie (procent osób, które wchodzą w związki formalne) wynosi 80 - dodaje współwłaściciel "Czandry". Według gazety, nie ulega wątpliwości, że wiek osób korzystających z biur matrymonialnych stopniowo się obniża.
Obecnie z biur korzysta coraz więcej młodych osób, co determinuje postrzeganie owych biur jako instytucji użytku publicznego dla ludzi w każdym wieku, z każdej grupy społecznej - twierdzi psycholog Janusz Czapiński. Obecnie średnia wieku osób zarejestrowanych w "Czandrze" wynosi 36 lat dla kobiet i 38 lat dla mężczyzn, podczas gdy 10 lat temu wynosiła około 50 lat. Andrzej Bednarczyk, dyrektor generalny ogólnopolskiej sieci biur zapoznawczo-matrymonialnych "Razem", przyznaje, że dokonała się ogromna zmiana w postrzeganiu biur matrymonialnych - informuje "Metropol".
Już choćby w samej naszej nazwie grubą kreską odcięliśmy się od agencji oferujących usługi towarzyskie. Mamy sieć profesjonalnych oddziałów w całej Polsce, klienci wypełniają szczegółową ankietę, na podstawie której nasi doradcy personalni pomagają dobrać odpowiedniego partnera - przyznaje. Co jednak sprawia, że coraz młodsi ludzie zwracają się o pomoc w znalezieniu drugiej połówki? Czy może, rzuceni w wir pracy, młodzi dość późno przypominają sobie o miłości, a pomoc w szukaniu partnera, jak każdą inną usługę, wolą "nabyć" w biurze? Obecny stan Bednarczyk uznaje za znak naszych czasów - czytamy w dzienniku.