Młody łoś zostawiony na pastwę losu. "Nikt nie chciał udzielić pomocy"
Przez dwa dni mieszkańcy Garwolina interweniowali u powiatowego lekarza weterynarii i innych służb w sprawie młodego łosia, który błąkał się w okolicy drogi. Jego matkę zabił przejeżdżający samochód, a on został pozostawiony sam sobie. Zwierzę, niemal w ostatniej chwili, zabrali pracownicy fundacji z Piaseczna.
"Jestem wolontariuszem w Fundacji ratującej zwierzęta. Dwa dni temu dostaliśmy informację iż koło Garwolina leży konający młody łoś. Zgłaszający interweniował na policji i u powiatowego lekarza weterynarii oraz w różnych urzędach przez dwa dni. Nikt nie chciał udzielić pomocy" - taką informację otrzymaliśmy za pośrednictwem serwisu dziejesie.wp.pl.
Matka zwierzęcia została potrącona przez samochód. Służby usunęły ciało, ale ledwie 10-dniowy łoszak (młody łoś) został pozostawiony sam sobie. W czwartek jego stan był fatalny - miał nadgryziony kark, prawdopodobnie przez psy, cierpiał z powodu osłabienia i odwodnienia. Wobec braku interwencji służb, zwierzęciem zajęli się pracownicy fundacji Animals Rescue.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
- Jak to możliwe, że instytucje, które otrzymały z budżetu na taki cel pieniądze, nie interweniują? - irytuje się pan Marcin, który poinformował nas o sytuacji. I dodaje, że takie zachowanie to norma. - Mamy 2-3 takie interwencje tygodniowo - zdradza.
Mały łoś po opatrzeniu przez weterynarza dochodzi do siebie pod okiem pracowników fundacji. W poniedziałek zostanie przewieziony do rezerwatu w Białowieży. Na koszt fundacji. - Robimy, co możemy, żeby pomóc zwierzętom, ale w tym roku mieliśmy już 600 interwencji. Sami płacimy za paliwo na dojazd i leczenie weterynaryjne - mówi Dawid Fabjański z Animals Rescue. Fundację można wesprzeć za pośrednictwem pomagam.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl