Mity na temat wikingów
• Wokół wikingów narosło mnóstwo stereotypów
• Większość z nich nie ma żadnego pokrycia w historycznych faktach
• Jednym z popularnych mitów jest przekonanie o tym, że wikingowie nosili rogate hełmy
23.05.2016 22:16
Wikingowie od dawna nie są już tylko przedmiotem zainteresowań naukowców. Nordyccy wojownicy szturmem zdobyli popkulturę. Książki, komiksy i filmy z ich udziałem są rozchwytywane przez konsumentów na całym świecie. ''Gdy drwa rąbią, tam wióry lecą'' – głosi stare przysłowie, a jego prawdziwość udowadniają twórcy, którzy przy pracy nad ''rogatymi wojownikami'', mimochodem produkują bzdury na ich temat. W tym tekście obalam najpopularniejsze z nich.
Wikingowie nosili rogate hełmy
Zacząć wypada od najbardziej znanego mitu, którego wyjaśnianie często skutkuje namnożeniem innych historycznych nieścisłości. Czy wikingowie nosili hełmy z rogami? Nie podczas bitew, ale takie rogate hełmy rzeczywiście istniały! Przykładów należy w pierwszej kolejności szukać u starożytnych Celtów. Najbardziej znanym znaleziskiem tego typu jest tak zwany ''hełm z Waterloo'' (datowany na II w. p.n.e.), który wykonano z brązu. Z kręgiem germańskim związane są natomiast dwa hełmy z brązu znalezione w Danii nieopodal miasteczka Veksø – oba wyposażono w okazałe, zakręcające do tyłu rogi, ale datuje się je na około tysiąc lat przed naszą erą. Z późniejszego okresu rogate hełmy są znane przede wszystkim z przedstawień ikonograficznych. Zaobserwowano je na kotle z Gunderstrup (z II w. p.n.e; znaleziony w Danii, ale to przykład sztuki celtyckiej) na anglosaskiej zapince z Finglesham (VI-VII w.), na hełmie z Sutton-Hoo (VII w.) na matrycy z Torslunda (VII-VIII w., Szwecja), a z okresu wikingów na tkaninie z Osebergu
(IX w., Norwegia). Na większości tych przedstawień omawiane hełmy pojawiają się na głowach tak zwanych tańczących wojowników, których utożsamia się z bogami, herosami lub rzeczywistymi żołnierzami wykonującymi rytualne pląsy. Hełmy z rogami z całą więc pewnością istniały w kręgu celtycko-germańskim od czasów starożytnych, co wcale nie znaczy, że były używane w celach militarnych. Rogi osłabiałyby bowiem strukturę hełmu i jeszcze przeszkadzałyby w walce, bo przeciwnik mógłby za nie złapać. Wszystko wskazuje na to, że rogate nakrycia głowy miały charakter ceremonialny lub kultowy i były niekiedy przywdziewane przez kapłanów podczas religijnych rytuałów. Rogi to bowiem uniwersalny symbol pochodzącej od bogów magicznej i religijnej mocy. Skąd zatem pomysł, że wikińscy wojownicy nosili rogate hełmy? Po odpowiedź musimy się cofnąć do XIX w.
Hełm z Waterloo fot. Wikimedia Commons
W okresie romantyzmu zaczęto mocno interesować się wikingami. Zwłaszcza artyści szukali wskazówek, jak przedstawiać tych wojowników. Sięgnięto wtedy do źródeł starożytnych, gdzie często przypisywano barbarzyńcom zwyczaj noszenia dziwacznych okryć głowy (Herodot, Plutarch, Diodor Sycylijski), które miały przypominać łby dzikich zwierząt, także tych rogatych. Pierwsze przedstawienie wikinga w rogatym hełmie przypisuje się szwedzkiemu artyście Gustawowi Malmströnowi, który w 1820 r. zilustrował edycję ''Friðþjófs saga''. Pomysł szybko podchwycono, choć przez jakiś czas rywalizował on z konceptem hełmów ze skrzydełkami! Oba te rodzaje hełmów zostały rozpowszechnione przez Richarda Wagnera, który wykorzystywał je w inscenizacjach swoich oper. W XX wieku nordyckimi wojami zainteresowali się filmowcy i wtedy rogate hełmy już na stałe "przyrosły" do głów wikingów. W 1928 r. nakręcono przeuroczy, niemy, choć w pełni udźwiękowiony, film pod tytułem ''Wiking'' (reż. R.W. Neill, 1928). Pokazano w nim cały zbiór
fikuśnych ''wikińskich'' hełmów – zarówno ze skrzydełkami, jak i z rogami.
Skoro więc nie rogaty hełm, to co zdobiło głowę prawdziwego wikinga? Tu też sprawa nie jest jasna. Mimo iż późniejsze sagi oraz współczesne wikingom utwory skaldyczne oraz przedstawienia ikonograficzne dowodzą, że niektórzy wojownicy nosili hełmy, to jednak archeolodzy bardzo rzadko je znajdują. W całej Skandynawii znaleziono tylko jeden kompletny hełm z okresu wikingów! Mowa tu o słynnym hełmie z okularem (rodzaj maski, która ochraniała oczy i nos) datowanym na ok. 880 r. i znalezionym w Norwegii w miejscowości Gjermundbu. Hełmy były wówczas bardzo drogie i trudne do wykonania, więc prawdopodobnie nosiła je tylko ówczesna elita – konungowie, jarlowie i ich przyboczni wojownicy. Były to zapewne hełmy żebrowe, choć zdarzyć się mogły i słowiańskie szyszaki. Wiele z nich prawdopodobnie pochodziło z importu, również z Rusi. Większość udających się na wyprawy wikingów nosiło hełmy skórzane, czapy, kapelusze albo spiczaste, lniane kaptury, które świetnie sprawdzały się na morzu.
Hełm z Gjermundbu fot. Wikimedia Commons
Wikingowie zajmowali się tylko piractwem
Właściwie jest to prawda, bowiem w średniowiecznych źródłach pisanych nazwa ''wiking'' (staronord. víkingr) oznaczała pirata udającego się na ''wiking'' (staronord. víking), czyli na łupieską wyprawę. Według najpopularniejszej hipotezy, pojęcie to wywodzi się od staronordyckiego rzeczownika vík (zatoka lub fiord), a wiking to korsarz czający się lub wypływający z zatoczki. Inni badacze wskazują jednak, że wiking to mężczyzna zamieszkujący w obozie (od staroangielskiego wīc, wīcing), zatem po prostu żołnierz czy wojownik, albo też mieszkaniec miasta (staroang. wīc, łacińskie vīcus), a więc również kupiec i żeglarz. Szukano też odniesień tego terminu do staronordyckiego czasownika víkja (ruszać się, przemieszczać się) i argumentowano, że wiking to żeglarz, który szybko podróżuje i udaje się na wyprawy z dala o domu. Mnogość tych interpretacji sprawia, że po dziś dzień znaczenie terminu ''wiking'' lekko się rozmywa. Sprawę dodatkowo zagmatwano w XIX w., kiedy na dobre ''rozkręciły się'' badania nordystyczne i
mianem Wikingów (pisanych wielką literą, jako określenie narodowości) ochrzczono wszystkich Skandynawów, którzy żyli w tak zwanym okresie wikingów (VIII-XI w.). Takie znaczenie słowa ''Wiking'' utrzymało się do dziś (także w nauce, zwłaszcza w kręgu anglosaskim), ponieważ jest bardzo wygodne (brakuje po prostu lepszego określenia!), co nie znaczy, że naukowcy nie zdają sobie sprawy z jego problematyczności. W ostatnich latach polscy historycy skłaniają się ku temu, by przywrócić pierwotne znaczenie słowa "wiking" (w rozumieniu pirata) i zapisywać je małą literą.
No tak, ale jak było z tymi rabunkami? Czy to rzeczywiście było ulubione zajęcie mieszkańców Skandynawii w okresie wikingów? Z pewnością zwyczaj wyprawiania się po łupy za morze, albo tylko do sąsiada, był popularnym procederem, od którego wzięła się nazwa całego okresu w historii Europy między końcem VIII a połową XI w. Ale wikingowie (w rozumieniu ogólnym) zajmowali się też handlem, rzemiosłem, rozszerzyli nasz horyzont geograficzny docierając do Ameryki i zasiedlając Islandię oraz Grenlandię. Zakładali swoje faktorie i grody na Rusi, w Anglii, w Irlandii i w Normandii, wpływając na kształtowanie się tamtejszych ośrodków politycznych. Służyli jako gwardziści w Bizancjum, ''dystrybuowali'' arabskie srebro po całej Europie. Znacznie rozwinęli szkutnictwo, a rozwiązania, jakie stosowali w swoich statkach, do dziś używane są w jachtach. To im zawdzięczamy między innymi pojęcie sterburty (czyli prawej burty, przy której znajdowało się wiosło sterowe) i bakburty (lewej burty, czyli ''tylnej'', bo sternik stał do
niej odwrócony plecami).
Wikingowie byli okrutnikami
Z pewnością obcy był im pacyfizm, ale nie wykazywali większej brutalności, niż inne ludy z tego okresu. Łatkę okrutników zdobyli sobie dzięki wyprawom łupieskim, w których z reguły uczestniczyli bardziej wichrzycielsko nastawieni członkowie skandynawskich społeczności. Byli to więc, przede wszystkim, żądni przygód młodzieńcy, często - jak powiedzielibyśmy dzisiaj - w ''trudnym wieku gimnazjalnym i licealnym'', ale również wydaleni ze swojego kraju za różne przestępstwa banici.
Wikingowie mieli zwyczaj rabowania słabo bronionych obiektów sakralnych, czym narazili się Kościołowi. Na ich nieszczęście, mnisi byli ówczesną elitą intelektualną, mającą wpływy na każdym liczącym się europejskim dworze - uruchomili swoją ''machinę propagandową'' skierowaną przeciwko poganom z Północy. Nowsze badania dowiodły, że – przykładowo - klasztory w Irlandii bardziej ucierpiały w wyniku napadów miejscowych rozbójników, niż w wyniku odwiedzin ''pielgrzymów'' ze Skandynawii. Z drugiej strony, źródła anglosaskie donoszą o przypadkach obdzierania ze skóry schwytanego wikinga, a następnie przybijaniu jego skóry do drzwi kościoła.
Wikingowie nie myli się
Mit ten pokutuje w popkulturze, zwłaszcza od czasu premiery filmu ''Trzynasty wojownik'' (reż. J. McTiernan, 1999 r.) . Pokazano w nim scenę, w której arabski podróżnik jest zdegustowany wikińskim obyczajem mycia się przed posiłkiem w jednej, krążącej wokół stołu misie. W rzeczywistości, zwyczaj ten pochodzi z kręgu arabskiego, gdzie mniej zamożny gospodarz proponował gościom mycie rąk w jednym naczyniu. Zachowywano przy tym taki porządek, zgodnie z którym przed obiadem to właściciel domu mył się jako pierwszy, a po posiłku - zanurzał ręce w misie jako ostatni.
Prawda jest natomiast taka, że Skandynawowie słynęli ze swojego zamiłowania do kąpieli. Lubowali się też w różnego rodzaju sportach wodnych, takich jak wyścigi pływackie czy zapasy w wodzie (polegające na wzajemnym podtapianiu się). Jako że wikingowie mieszkali blisko morza i byli świetnymi żeglarzami, uczyli się pływać już od dziecka. Bez wątpienia kąpali się więc częściej, niż ówcześni mieszkańcy dużych, europejskich miast! Znane są też liczne, archeologiczne znaleziska grzebieni i ozdób do włosów, co świadczy o tym, że Skandynawowie dbali o swoje uczesanie. Zwłaszcza w kręgach dworskich, gdzie noszenie długich, zadbanych włosów przez mężczyzn uchodziło za przejaw dobrego gustu. Wystarczy wspomnieć słynnego norweskiego króla Haralda Pięknowłosego, który właśnie dzięki uczesaniu zyskał swój przydomek.
###Dr Łukasz Malinowski dla Wirtualnej Polski