HistoriaMit ''Wielkiej Wojny Ojczyźnianej''

Mit ''Wielkiej Wojny Ojczyźnianej''

• 22 czerwca 1941 roku rozpoczęła się operacja ''Barbarossa''
• Podczas realizacji tego planu III Rzesza zaatakowała Związek Sowiecki
• W przeciągu kilku tygodni Niemcy rozbili Armię Czerwoną
• Ten atak doprowadził komunistyczną Rosję na skraj upadku
• Na wojnie obronne ZSRS wyrósł mit ''Wielkiej Wojny Ojczyźnianej''
• ''Wielka Wojna Ojczyźniana'' jest mitem jednoczącym władze na Kremlu ze zwykłymi Rosjanami

Mit ''Wielkiej Wojny Ojczyźnianej''
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons

27.06.2016 11:30

W 1941 r. II wojna światowa trwała już drugi rok, a armie Wielkiej Brytanii i Niemiec wymieniały potężne ciosy. Jednak to siły zbrojne Związku Sowieckiego były najmocniejsze na świecie. W Armii Czerwonej służyły miliony żołnierzy uzbrojonych w najnowocześniejszy sprzęt. Rosjanie mieli blisko 24 tys. czołgów: dwa razy więcej niż wszystkie inne państwa na świecie! Także ich lotnictwo nie miało sobie równych pod względem liczebności.

Od 23 sierpnia 1939 r. Niemcy i Rosjanie byli sojusznikami. Wspólnie podbili Polskę i podzielili się Europą. Hitlerowi przypadła jej bogatsza, zachodnia część, zaś Stalin musiał zadowolić się uboższymi krajami wschodu. Obaj tyrani mieli jednak jeszcze większe ambicje. W początkach 1941 r. i w Berlinie, i w Moskwie stawało się jasne, że drogi sojuszników wkrótce się rozejdą: zarówno niemiecki Wehrmacht, jak i sowiecka Armia Czerwona szykowały się do wojny. Najważniejszą kwestią było- kto uderzy pierwszy?

Wyścig wygrali Niemcy. Wyprzedzili Rosjan o kilka tygodni, może nawet o kilka dni (zachowane sowieckie plany ataku na III Rzeszę nie mają wpisanej daty rozpoczęcia ataku). Z samego rana 22 czerwca 1941 r. Niemcy – a z ich nimi sojusznicy: Rumuni, Włosi, Finowie, Słowacy, Węgrzy – przekroczyli granicę. Armia Czerwona dostała rozkaz, aby natychmiast rozpocząć... ofensywę.

Dziesiątki milionów ofiar

Doszło do wielkiej bitwy spotkaniowej – jej fragmentem była bitwa pod Dubnem, największa bitwa pancerna w historii ludzkości – którą Rosjanie sromotnie przegrali. Wojska III Rzeszy i jej sojuszników wlały się na terytorium Związku Sowieckiego. Były witane jak wyzwoliciele przez Estończyków, Łotyszy, Litwinów, Białorusinów, Ukraińców, Rumunów, Tatarów, a także i Polaków. Stalin i jego siepacze byli diabłami wcielonymi, każdy musiał być od nich lepszy, nawet Hitler. Szybko okazało się, że Hitler i Stalin są siebie warci, a bestialstwa esesmanów dorównują bestialstwu enkawudzistów.

Chociaż Niemcy odnieśli w operacji ''Barbarossa'' olbrzymie zwycięstwo – liczba jeńców sięgała dwóch milionów, nigdy wcześniej ani potem nikt nie wziął tylu jeńców – to nie doprowadziła do pokonania Związku Sowieckiego. Wojna na wschodzie trwała cztery długie lata. Przyniosła śmierć blisko trzem milionom Niemców i dwudziestu siedmiu milionom obywateli Związku Radzieckiego. Te liczby zapisane cyframi robią dużo większe wrażenie: 2 742 909 i 27 000 000...

Podane powyżej wielkości nie są jednak ostatecznymi, trudno bowiem dokładnie policzyć ofiary wojny niemiecko-sowieckiej. Po stronie III Rzeszy (i jej sojuszników) można znaleźć liczby o kilkaset tysięcy większe lub mniejsze. Jednak już po stronie sowieckiej różnią się one diametralnie. Początkowo – za Stalina czy Breżniewa – Moskwa twierdziła, że jej straty wyniosły 8 milionów ludzi. Dopiero pod koniec istnienia Związku Sowieckiego oficjalnie przyznano się do 27 milionów ofiar śmiertelnych. Niektórzy historycy rosyjscy twierdzą, że liczba ta sięgać powinna 40 milionów. W wojnie zginął co czwarty obywatel Związku Sowieckiego: niemal co drugi mężczyzna, sześciu spośród dziesięciu chłopaków urodzonych w 1920 r.

Taki był koszt drugiej wojny światowej dla Rosji. W innych państwach uznano by taką wojnę za katastrofalną klęskę, jednak w Rosji jej zakończenie – 9 maja – świętuje się jako Dzień Zwycięstwa. Także początek wojny, 22 czerwca, jest świętem państwowym: Dniem Pamięci i Żalu. Tak, właśnie tak: dla Rosjan wojna zaczęła się nie 1 września 1939 r., ale 22 czerwca 1941. Co więcej, dla nich nie jest to II wojna światowa, a ''Wielka Wojna Ojczyźniana''.

Historyczna propaganda

''Wielka Wojna Ojczyźniana'' jest terminem propagandowym, bardzo wygodnym dla wszystkich tych, którzy rządzą w Moskwie. W 1941 r. Związek Sowiecki – jeszcze zanim napadli na niego Niemcy – chwiał się w posadach, a władza komunistyczna była znienawidzona przez społeczeństwo. Wojna pomiędzy III Rzeszą a Związkiem Sowieckim była wojną ideologiczną, pomiędzy nazistami a komunistami. Nadanie jej nazwy ''Wielka Wojna Ojczyźniana'' sprawiło, że kwestie ideologiczne odeszły na drugi plan, a najważniejsza stała się obrona ojczyzny. Nie abstrakcyjnej ''ojczyzny światowego proletariatu'', ale ojczyzny – ''matuszki Rosji''.

To właśnie w czasie II wojny światowej stało się oczywiste, że Związek Sowiecki jest kolejnym wcieleniem imperium rosyjskiego – nawet jeśli rządzą nim komuniści. Zresztą dla nich idea ''Wielkiej Wojny Ojczyźnianej'' była równie wygodna. Pozwalała bowiem odciąć się od współpracy Hitlera ze Stalinem i unikać dyskusji o tym, że bez rosyjskiej współpracy nie byłby możliwy podbój Polski, a bez rosyjskiej ropy nie byłoby możliwe zajęcie Europy Zachodniej. I że bez rosyjskiej współpracy Niemcy nie rozpoczęliby Holokaustu. ''Wielka Wojna Ojczyźniana'' zaczyna się dopiero w 1941 r. To, co było wcześniej, dla Rosjan nie jest istotne.

Nie tylko zresztą dla Rosjan. 90 proc. Białorusinów uważa, że najważniejszym wydarzeniem w historii Białorusi jest ''Wielka Wojna Ojczyźniana''. Bardzo podobnie jest w innych państwach powstałych po rozpadzie Związku Sowieckiego. Oddziaływanie propagandowe ''Wielkiej Wojny Ojczyźnianej'' jest na tyle niebezpieczne, że wiosną 2015 r. Ukraina, tocząca wojnę przeciwko Rosji, zakazała używać tego terminu, zastępując go ''II wojną światową''. Pytanie, czy jest to część procesów dekomunizacyjnych, czy derusyfikacyjnych, wciąż pozostaje otwarte.

We współczesnej Rosji Putina ''Wielka Wojna Ojczyźniana'' ma bowiem olbrzymie znaczenie. Jest jedyną platformą historyczną, którą mogą zaakceptować wszyscy Rosjanie. Nie można bowiem krytykować Związku Sowieckiego – w rosyjskich mass mediach jest wciąż wysławiany i wysławiane są jego zasługi w zwalczaniu carskich tradycji. Nie można jednak także krytykować Rosji carskiej – oznaczałoby to zanegowanie 90 proc. rosyjskiej historii i 99 proc. rosyjskiej kultury. Pozostaje zatem czcić ''Wielką Wojnę Ojczyźnianą'' – wydarzenie leżące u fundamentów współczesnej Rosji.

Mit kontra rzeczywistość

Mit założycielski musi mieć swój początek. Jest nim 22 czerwca 1941 roku. Rzekomo to Polacy czczą i upamiętniają swoje porażki. Dla Polaków jest to jednak tradycja obca, która przybyła do nas ze wschodu, wraz z komunizmem. Wedle marksistów każda klęska, każde przegrane powstanie, każda porażka wojenna przybliża bowiem chwilę nadejścia państwa komunistycznego. Upamiętnianie porażek jest więc bardzo istotne. Dlatego też Rosjanie tak chętnie upamiętniają 22 czerwca 1941 roku: dzień, w którym rozpoczęła się ''Wielka Wojna Ojczyźniana''; dzień, który przyniósł śmierć dziesiątkom milionów Rosjan; dzień, w którym narodziła się współczesna Rosja.

Historia ma bezpośrednie przełożenie na politykę: czarno-żółta ''grigorgijewska'' wstążka była początkowo symbolem pamięci o ofiarach ''Wielkiej Wojny Ojczyźnianej''. Dzisiaj jest symbolem wsparcia agresywnej polityki Putina. Co więcej, skoro Rosjanie jednoczą się wokół awantur wojennych, wspominanie ''Wielkiej Wojny Ojczyźnianej'' jest jak najbardziej na miejscu. Tym bardziej teraz, gdy Rosjanie przeżywają kłopoty spowodowane embargiem handlowym i załamaniem gospodarki – czym one są w porównaniu z czerwcem 1941 r.?

Podważanie znaczenia ''Wielkiej Wojny Ojczyźnianej'' jest więc traktowane jako działalność antyrosyjska. Choć są w Rosji historycy krytycznie i racjonalnie badający wydarzenia lat wojennych – chociażby Suworow, Sokołow, Bieszanow – to jednak większość Rosjan woli czytać o heroiczno-martyrologicznych dziejach swojej ojczyzny. Czytać o nich, oglądać czy poznawać je poprzez gry komputerowe – nie bez kozery to właśnie w Rosji najbardziej popularne są komputerowe symulatory czołgów, bowiem nic tak jak czołg T-34 nie kojarzy się z ''Wielką Wojną Ojczyźnianą''.

O dziejach tej wojny – a szczególnie o jej znaczeniu propagandowym – warto w Polsce pamiętać. Pozwoli to lepiej zrozumieć, dlaczego Rosjanie tak bardzo się denerwują za każdym razem, gdy Polacy podważają ich rolę jako wyzwolicieli. I gdy przypominają o ich odpowiedzialności za Katyń czy za wywożenie Polaków na Syberię. Dla Rosjan ani Katyń, ani wywózki do łagrów, ani współpraca z Hitlerem, ani zainstalowanie komunizmu w Polsce nie mają nic wspólnego z ''Wielką Wojną Ojczyźnianą''. ''Wielka Wojna Ojczyźniana'' jest dla nich wielkim i wspaniałym mitem narodowym.

Źródło artykułu:WP Kobieta
władimir putinhistoriaAdolf Hitler
Zobacz także
Komentarze (4)