"Ministrowie z Samoobrony zostaną na stanowiskach"
Według wiceszefa Samoobrony Janusza
Maksymiuka, zmiany w rządzie nie będą dotyczyły ministrów z
Samoobrony. Podkreślił też, że w obecnym Sejmie nie jest możliwy
rząd większościowy, bez udziału w nim Samoobrony.
W ubiegły wtorek w "Sygnałach Dnia" premier Jarosław Kaczyński nie wykluczył, że w resortach, w których "są wątpliwości, czy wszystko się uda" dojdzie do zmian personalnych. Według szefa komitetu stałego Rady Ministrów Przemysława Gosiewskiego, po zakończeniu przeglądu resortów - które prowadzi premier - można spodziewać się "jednej, dwóch zmian w rządzie".
W ramach przeglądu resortów, premier rozmawiał już z jednym ministrem z Samoobrony - budownictwa Andrzejem Aumillerem. Z pozostałymi ministrami z Samoobrony (rolnictwa - Andrzejem Lepperem i polityki społecznej - Anną Kalatą) ma rozmawiać w najbliższym czasie.
Według poniedziałkowego "Dziennika", w rządzie dojdzie do trzech zmian - swoje stanowiska mają stracić ministrowie: transportu Jerzy Polaczek, gospodarki Piotr Woźniak i obrony narodowej Radosław Sikorski.
Wymiana ministrów w rządzie nie będzie dotyczyła naszych ministrów (z Samoobrony). W rządzie zostaną zarówno Andrzej Aumiller, jak i Anna Kalata. To po prostu dobrzy ministrowie- powiedział Maksymiuk.
Jak dodał, nie wie, którzy ministrowie odejdą z rządu.
Zdaniem Maksymiuka, w obecnym Sejmie nie jest możliwe stworzenie rządu większościowego, bez Samoobrony. "Gdyby doszło do wyrzucenia Samoobrony z rządu, to rząd mniejszościowy trwałby bardzo krótko i doszłoby do przedterminowych wyborów" - ocenił.
Podkreślił jednocześnie, że taki scenariusz nie jest rozpatrywany przez żadną z partii koalicyjnych. W takim przypadku przerwana by była realizacja programu "Solidarne Państwo". A nikt w koalicji tego nie chce - powiedział wiceszef Samoobrony.
Maksymiuk powiedział też, że niedzielne obchody 15-lecia Związku Zawodowego Samoobrona, pokazały zaangażowanie członków partii i ich "pełne związanie" z liderem Samoobrony Andrzejem Lepperem.
Ludzie zorientowali się, czemu miała służyć prowokacja przeciwko nam (seksafera). Miała służyć zerwaniu koalicji, zablokowaniu możliwości realizacji programu Samoobrony. Ludzie wzmocnili się tym, że jest jedność w organizacji i że nikomu nie uda się nas rozbić - powiedział wiceszef Samoobrony.