Minister Wiechecki płynie do Brukseli
Minister gospodarki morskiej Rafał
Wiechecki jeździ po kraju, bierze udział w plebiscytach elegancji,
zatrudnia kolegów z Młodzieży Wszechpolskiej i LPR - czytamy w
"Gazecie Wyborczej".
W przyszłorocznym budżecie przeznaczono na funkcjonowanie Ministerstwa Gospodarki Morskiej 12 mln zł. Minister Rafał Wiechecki już wie, na co wyda 600 tys. zł: Będziemy mieć swojego przedstawiciela w Brukseli. To sukces - mówi z dumą.
To absurdalny pomysł - krytykuje poseł PO Zbigniew Chlebowski. Ten marginalny resort przez pół roku prawie nic nie zrobił - podkreśla.
Ministerstwo Gospodarki Morskiej powstało w maju. Gdy razem z resortem budownictwa wydzielano je z Ministerstwa Transportu, politycy PiS nie ukrywali, że chodzi o zaspokojenie apetytów koalicjantów. Budownictwo przypadło Samoobronie, sprawy morskie LPR. W tym roku, gdy gospodarka morska podlegała jednemu z departamentów w Ministerstwie Transportu, kosztowała o połowę mniej niż zaplanowano w przyszłorocznym budżecie - pisze dziennik.
Mimo zapowiedzi "taniego państwa" wydatki na administrację publiczną rosną w niewiarygodny sposób- mówi poseł Chlebowski. Nowe resorty będą kosztowały podatników dodatkowe 30 mln zł rocznie - dodaje.
W przyszłym roku do resortu Wiecheckiego ma być przeniesiony z Ministerstwa Rolnictwa departament rybołówstwa. Ale Andrzej Lepper jeszcze w wakacje mówił, że go nie odda.
28-letni minister Rafał Wiechecki to poseł LPR i były działacz Młodzieży Wszechpolskiej. Wcześniej nie miał nic wspólnego ze sprawami morskimi. W ciągu prawie pół roku funkcjonowania resort gospodarki morskiej skierował na posiedzenie rządu projekt jednej ustawy - o podatku tonażowym. Zryczałtowany podatek obejmie morskie statki handlowe i ma być niższy od podatku dochodowego (CIT). Dzięki temu polskim armatorom ma się opłacać żegluga pod polską, a nie zagraniczną banderą (dziś polską banderę ma tylko 17 ze 130 polskich statków) - przypomina "Gazeta Wyborcza".
Prace nad tą ustawą rozpoczęto jeszcze za rządów Marka Belki, przypisywanie jej temu rządowi to nadużycie - dziwi się Chlebowski. (PAP)