Władysław Kosiniak-Kamysz był gościem Radia Zet. - To, że pomogliśmy kobietom i dzieciom, nie budzi kontrowersji. Wie pan redaktor, szanowni państwo, co ludzi denerwuje, a powiem więcej: wkurza? To, jak widzą młodych ukraińskich mężczyzn w samochodach nie za setki tysięcy, a za miliony w pięciogwiazdowych hotelach. To rzecz nieprzyzwoita i niedopuszczalna - stwierdził szef MON.
Kosiniak-Kamysz oburzony zachowaniem Ukraińców
Dopytywany, czy można coś z tym zrobić, odparł, że jedynie mówi o tym publicznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump przeszarżował? Ekspert o rozmowach USA z Rosją. "Putin wie"
- Ukraińcy próbowali ich zaprosić do armii. Mówię o osobach w wieku poborowym. Oni unikają poboru, bo powinni stawić się do armii ukraińskiej w Ukrainie. Jeśli nie chcą tego robić, to mają taką możliwość w Polsce - mówił szef MON.
Kosiniak-Kamysz stwierdził, że takie same emocje wzbudza to także w Niemczech i Czechach. - Wszyscy na to w odpowiedni sposób reagują. Nie zgadzają się na coś takiego - dodał.
Ukraiński legion w Polsce
W lipcu 2024 roku premier Donald Tusk podpisał z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim umowę, na mocy której miał powstać "legion" złożony z Ukraińców mieszkających w Polsce. Chętni mieli zostać przeszkoleni i uzbrojeni. Za szkolenie odpowiadać miało Wojsko Polskie, natomiast za rekrutację odpowiadać miał Kijów.
Rekrutacja ruszyła w październiku. W listopadzie media w Kijowie podały, że Legion Ukraiński przyciągnął ponad 500 ochotników.
Jednak chwilę później radio RMF FM podało, że szkolenia w Polsce nie ruszyły. Powód? Gotowych było niespełna 30 osób. Reporter RMF FM usłyszał od swoich rozmówców, że "nie ma sensu prowadzenie ćwiczeń, bo tak naprawdę nie ma kogo szkolić".
Ostatecznie liczba ochotników nie jest znana. W grudniu ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Bodnar ogłosił, że "tworzący się w Polsce pierwszy oddział Legionu Ukraińskiego wyjechał już do Ukrainy, gdzie żołnierze będą kontynuować szkolenie".