Minister obrony Belgii zirytował rząd USA
Znany z otwartości belgijski
minister obrony Andre Flahaut zirytował rząd Stanów Zjednoczonych,
zalecając Amerykanom wybór prezydenta innego niż George W. Bush.
"Gdybym był Amerykaninem, głosowałbym na Demokratę" w listopadowych wyborach - powiedział socjalista Flahaut w wywiadzie dla tygodnika "Humo", co Waszyngton - według piątkowych doniesień mediów belgijskich - uznał za "niedopuszczalną ingerencję".
Z kolei politykę obronną USA belgijski minister określił jako nieefektywną: "Amerykanie wkładają tak wiele pieniędzy w swoją armię, że nie może ona po prostu skutecznie funkcjonować. Kiedy muszą przerzucić 15 ludzi z punktu A do punktu B, wykorzystują trzy samoloty, by być pewnym, że się uda".
W zeszły piątek szef dyplomacji amerykańskiej Colin Powell zadzwonił na "prośbę Białego Domu" do swego belgijskiego kolegi Louisa Michela, aby wyrazić niezadowolenie z powodu uwag Flahauta - napisał brukselski dziennik "De Standaard".
Niezależnie od Powella, premier Belgii Guy Verhofstadt również zganił ministra, uznając jego uwagi wobec sojusznika za "niestosowne".
Liberalny premier chce za wszelką cenę uniknąć nowego zatargu z USA - piszą media. Przypominają, że w niedalekiej przeszłości Belgia krytykowała wojnę w Iraku, Waszyngton z kolei krytykował belgijską ustawę - dziś już znacznie złagodzoną - zezwalającą belgijskim sądom na ściganie zbrodni wojennych niezależnie od miejsca ich popełnienia i obywatelstwa sprawców.
Na mocy tej ustawy wszczęto postępowania m.in. przeciwko premierowi Izraela Arielowi Szaronowi oraz - w wyniku wojny w Iraku - przeciwko George'owi W. Bushowi i premierowi Wielkiej Brytanii Tony'emu Blairowi.