Minister nauki groził naukowcowi? Teraz komentuje: "Tego oczekują od nas wyborcy!"
Minister nauki Dariusz Wieczorek odniósł się do tekstu Wirtualnej Polski, w którym opisaliśmy, jak miał groźbą nakłaniać Andrzeja Dybczyńskiego, byłego prezesa Sieci Badawczej Łukasiewicz do rezygnacji z przysługującej mu odprawy. Minister stwierdził, że trwają porządki i tego oczekują wyborcy.
05.11.2024 13:24
"Zniszczę pana wizerunek w mediach tak, że nigdzie pan już nie znajdzie pracy". Tymi słowami minister nauki Dariusz Wieczorek miał nakłaniać Andrzeja Dybczyńskiego, byłego prezesa Sieci Badawczej Łukasiewicz do zrzeczenia się odprawy. Dybczyński opowiedział o tym Wirtualnej Polsce, a wcześniej zeznał pod przysięgą w sądzie.
Andrzej Dybczyński był prezesem Sieci Badawczej Łukasiewicz do lutego 2024 r. Po przejęciu władzy przez "Koalicję 15 października" nowy minister nauki Dariusz Wieczorek, polityk Nowej Lewicy, postanowił wprowadzić zmiany w SB Łukasiewicz. 7 lutego doszło do spotkania ministra Wieczorka z prezesem Dybczyńskim, na którym szef resortu przekazał, że oczekuje dymisji Dybczyńskiego. Ten złożył rezygnację 9 lutego, a 14 lutego pojechał do ministerstwa po dokument odwołania.
Zobacz także
- Gdy stawiłem się po odwołanie, minister chciał mnie nakłonić – choć to nie jest chyba najlepsze słowo – do podpisania dokumentu, w którym zrzekam się odprawy i dostaję miesięczne wypowiedzenie. Po sześciu latach pracy w Łukasiewiczu - opowiedział dr Dybczyński. Tymczasem, po odwołaniu przysługiwała mu sześciomiesięczna odprawa. To właśnie wtedy – zdaniem Dybczyńskiego - Wieczorek skierował wobec niego przytoczone groźby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pracując nad materiałem, przesłaliśmy pytania do ministra Wieczorka. Ten jednak do sprawy nie chciał się odnieść. Jego rzeczniczka przekazała nam, że to niemożliwe ze względu na dobro śledztwa, które prokuratura prowadzi w związku z przekroczeniem uprawnień przez byłego prezesa Łukasiewicza.
Już po publikacji Dariusz Wieczorek odniósł się do materiału na platformie X, jednak nie zaprzeczył słowom, których miał użyć w kierunku Dybczyńskiego. "Kto mnie oskarża? Fakty o byłym prezesie Łukasiewicz: śledztwo o nadużycia, pensja 56 tys., odprawa 504 tys. zł. NIK: 1,4 mln zł nienależnych wypłat, brak efektów, brak strategii. Porządki trwają - Koalicja 15 października dba o publiczne środki. Tego oczekują od nas wyborcy!" - napisał.
Śledztwo, o którym pisze Wieczorek prowadzone jest po zawiadomieniu, które do prokuratury złożył Hubert Cichocki, obecny prezes Łukasiewicza, wcześniej polityk Centrum dla Polski (partia stowarzyszona z PSL). Doniesienie dotyczyło przekroczenia uprawnień. Chodzi o przyznanie "złotych spadochronów" dyrektorom i wicedyrektorom instytutów należących do sieci - głównie poprzez zwiększenie ich odpraw, jeśli zostaliby odwołani przed końcem kadencji. W praktyce chodzi o kwotę rzędu 8 mln zł.
Przed oskarżeniami broni się Dybczyński: - Jako prezes poprawiłem warunki i stabilność pracy polskich naukowców, profesorów i doktorów habilitowanych, którzy kierują instytutami badawczymi i mają doświadczenie zawodowe zdobywane na całym świecie - wyjaśnia.
- A "niecelowość" moich działań polegała na tym, że starałem się utrudnić politykom odwoływanie ich w dowolnym momencie, bez liczenia się z ustawową kadencją i kompetencjami następców. Ministerialna kontrola, którą zlecił i której wynik zatwierdził minister Wieczorek, nie stwierdziła, że było to niezgodne z prawem. Tymczasem mój następca najpierw zmienił umowy dyrektorów i wicedyrektorów, a następnie już kilkunastu z nich odwołał, by wielu z nich zastąpić politykami bez doświadczenia – dodaje.
Jednym z takich dyrektorów był Bartłomiej Ciążyński, którego sprawę opisaliśmy w Wirtualnej Polsce. Ciążyński to polityk Lewicy, który w maju 2024 r. został zatrudniony w Polskim Ośrodku Rozwoju Technologii na stanowisku wicedyrektora - z pensją ponad 30 tys. zł miesięcznie. Stanowisko w ośrodku straciła za to prof. Alicja Bachmatiuk, wybitna polska chemiczka, pracująca m.in. jako profesor wizytująca w Chinach, laureatka stypendium dla wybitnych młodych naukowców.
Zobacz także
Sam Ciążyński w lipcu został wiceministrem sprawiedliwości. Był nim zaledwie kilka tygodni. Stracił pracę i w rządzie, i w ośrodku badawczym po tym, gdy ujawniliśmy w WP, że wykorzystał służbowy samochód z Łukasiewicza oraz paliwo na prywatny urlop. Najpierw kłamał, że taka sytuacja nie miała miejsca, a po ujawnieniu faktów - przyznał się.
Paweł Figurski i Patryk Słowik są dziennikarzami Wirtualnej Polski