Minister może stanąć przed sądem?
Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Marek Sadowski najprawdopodobniej nie odpowie za wypadek samochodowy sprzed 9 lat, mimo, że 2 sierpnia wygasa chroniący go immunitet sędziowski. Przepisy są niejednoznaczne. Obecnie prokuratura apelacyjna w Lublinie ma zdecydować, czy ministra - jako prokuratora generalnego - będzie z kolei chronił immunitet prokuratorski. Jeśli nie - wówczas prokuratura będzie mogła podjąć umorzone przed laty postępowanie.
9 lat temu w Białobrzegach pod Radomiem Marek Sadowski spowodował wypadek, którego ofiara została kaleką. Wtedy Sąd Dyscyplinarny nie zgodził się na uchylenie sędziowskiego immumitetu, co pozwoliłoby rozpocząć proces przeciwko Sadowskiemu.
Immunitet przysługuje ustawowo także prokuratorowi. Jest jednak uchwała Sądu Najwyższego z 2002 roku, że immunitet nie chroni prokuratora generalnego. Ale to była uchwała wyłacznie w sprawie byłego prokuratora generalnego Lecha Kaczyńskiego. Dlatego sprawę należy rozważyć - powiedział IAR zastępca prokuratora apelacyjnego w Lublinie Wiesław Greszta.
Minister Marek Sadowski powiedział, że najlepszym dowodem, że on sam nie chce unikać odpowiedzialności jest fakt, że przyjął tekę ministra: To było jednoznaczne z rezygnacja z immunitetu sędziowskiego - zaznaczył szef resortu sprawiedliwości.
Sąd Dyscyplinarny nie uchylił mu immunitetu sędziowskiego, bo uznał, że nie było podstaw do postawienia zarzutu. Jako kierowca nie miałem dobrego wyjścia z sytuacji, w której znalazłem się na drodze - zapewnia minister Marek Sadowski.
Innego zdania jest ofiara wypadku, Janina Pachniak. Samochód prowadzony przez Marka Sadowskiego uderzył w tył jej auta i wepchnął pod autobus jadący z naprzeciwka. Po wypadku Janina Pachniak miała ciężkie obrażenia i była operowana. Obecnie jest inwalidką II grupy.
Gdy okazało się, że sprawą ponownie zajęła sie prokuratura, Prawo i Sprawiedliwość złożyło do premiera wniosek o zawieszenie ministra w czynnościach do czasu zbadania sprawy. To wniosek polityczny - uważa minister Sadowski. Chodzi o to bym ustąpił z funkcji i tym samym przyznał się do winy. To dlatego, że jako minister jestem niewygodny - twierdzi Marek Sadowski.