Mini - orężem w walce z biurokracją
Oryginalną formę protestu zaprezentowały mieszkanki Nowej Zelandii. Protestując przeciwko dyskryminacji w pracy, nosiły w piątek bardzo krótkie mini-spódniczki.
Wiele kobiet wyszło w piątek do pracy i na ulice miast w mini. Obficie też obwiesiły się biżuterią. Nawet premier Nowej Zelandii, Helen Clark i lider opozycji przyszły dziś do pracy w krótkich spódnicach.
Był to protest przeciwko dyskryminacji, polegającej na żądaniu od urzędniczek państwowych noszenia odpowiedniego ubioru. Pretekstem do tej akcji było zwolnienie pani Christine Rankin, dyrektor departamentu w jednym z ministerstw, za noszenie zbyt krótkich spódnic.
Organizatorzy "demonstracji" wysłali tysiące emaili, nawołujących Nowozelandki do przybycia do pracy z wysoko podniesioną głową w spódniczkach najkrótszych, na jakie będą miały odwagę. Wielu paniom odwagi nie zabrakło. Nie wiadomo tylko, czy protest okaże się skuteczny: z pierwszych reakcji wynika bowiem, że wielu obywateli Nowej Zelandii chciałoby kontynuacji protestu. (aka)