"Mimo trudności w rozmowach z Polską, tarcza będzie"
We wtorkowym "Washington Times" Wess
Mitchell przewiduje, że mimo dotychczasowego braku porozumienia co
do umieszczenia w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej, do
umowy i zbudowania tarczy w końcu dojdzie - choćby nawet za rządów
w USA Baracka Obamy.
08.07.2008 07:55
Zdaniem Mitchella, specjalisty ds. bezpieczeństwa w waszyngtońskim Center of European Policy Analysis (CEPA), który komentuje wizytę ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w USA, budowie europejskich baz obrony antyrakietowej (MD) sprzyja szereg istotnych czynników wojskowych i politycznych.
Jako pierwszy z nich, wymienia "rosnące poparcie NATO" dla tarczy w Europie, czego wyrazem była deklaracja w tej sprawie na szczycie sojuszu w Bukareszcie.
"Poważnie poprawia to długofalowe perspektywy polityczne tarczy" - pisze autor. Dodaje, że poprawia je także w USA, ponieważ poparcie najważniejszych przywódców europejskich dla tarczy "zwiększa prawdopodobieństwo, iż Barack Obama, który uważał brak takowego ze strony NATO za główną przeszkodę dla realizacji projektu, będzie go kontynuował, jeśli zostanie prezydentem".
Po drugie - kontynuuje Mitchell - tarcza "może zwiększyć szanse dyplomatycznego przełomu w rokowaniach z Iranem". "Sama wiedza, że Waszyngton przygotowuje antidotum (na irańskie rakiety) - jakkolwiek niedoskonała może być jeszcze jego technologia - zmusi Teheran do rewizji swojego programu (nuklearnego), którego głównym celem było posiadanie swobody w regionie i narzędzia do szantażowania Zachodu" - czytamy w artykule.
Trzeci argument publicysty "Washington Times" to teza, że w konfrontacji z państwami uzbrojonymi w niewielkie ilości broni nuklearnej - jakim może się stać Iran - najlepszym środkiem zapobieżenia agresji jest właśnie obrona antyrakietowa, inaczej bowiem niż w czasach konfrontacji z ZSRR, nie działa tu straszak "gwarantowanego wzajemnego zniszczenia". Nie można też liczyć na wojnę prewencyjną, która - jak pokazało doświadczenie Iraku - jest zbyt militarnie i politycznie kosztowna.
"Podsumowanie tych strategicznych względów przemawia za utrzymaniem obrony rakietowej w ogóle i jej trzeciej bazy (w Europie) w szczególności. Będzie to prawdopodobnie bardziej przekonujące dla przyszłych administracji USA, demokratycznych bądź republikańskich, niż jakiekolwiek przejściowe trudności finansowe i polityczne" - pisze autor.
W rezultacie - konkluduje - chociaż sekretarz stanu USA Condoleezzie Rice nie udało się na razie doprowadzić do umowy z Polską, "gra o obronę rakietową jest daleka do zakończenia".
Tomasz Zalewski