"Miło nie będzie". Znamy pierwsze szczegóły orędzia Dudy
Jak nieoficjalnie ustaliła Wirtualna Polska, w środowym orędziu Andrzeja Dudy w Sejmie znajdą się ostre słowa krytyki pod adresem rządu Donalda Tuska. - KRS, sędziowie, ambasadorowie, sytuacja w prokuraturze. Trochę tych szpilek będzie - mówi nam jeden ze współpracowników głowy państwa.
14.10.2024 13:36
Prezydent swoje przemówienie wygłosi w środę 16 października, na początku XX posiedzenia Sejmu. Jak przekazał szef Gabinetu Prezydenta RP Marcin Mastalerek w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim, orędzie to efekt wyzwań, jakie stoją przed naszym krajem.
- Ale też pewne rzeczy trzeba podsumować. Prezydent będzie mówił o sprawach bezpieczeństwa, o współpracy, ale pewnie powie również, co się udało, co się nie udało. Rok po wyborach diagnoza sytuacji, ale też pokazanie wyzwań na przyszłość są potrzebne - mówił Mastalerek w programie "Rymanowski Live".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obrona tzw. neosędziów na pierwszy ogień
Według naszych nieoficjalnych ustaleń, impulsem, który doprowadził do ogłoszenia orędzia prezydenta Dudy, wcale nie jest rocznica październikowych wyborów parlamentarnych, a ostatnie zgrzyty na linii rząd Donalda Tuska - Pałac Prezydencki.
- W sprawie sędziowskich nominacji prezydent po raz kolejny będzie podkreślał swoją rolę. Krajowa Rada Sądownictwa nikomu nie daje prawa do reprezentowania Rzeczypospolitej Polskiej. To prawo daje wyłącznie prezydent poprzez realizację swojej prerogatywy, jaką jest nominacja sędziowska i za to bierze odpowiedzialność - mówi nam osoba z otoczenia głowy państwa. Jak dodaje, w orędziu też wybrzmi obrona nominowanych przez prezydenta sędziów, nazywanych neosędziami.
- Tak jak ostatnio mówił na konferencji naukowej w Sądzie Najwyższym, że będzie bronił powołanych przez siebie sędziów także po odejściu z urzędu prezydenta, tak w Sejmie będzie to mocno akcentował. Odniesie się także do zapowiedzi w sprawie wytycznych dla prokuratorów odnośnie postępowań, w których udział biorą sędziowie nominowani w czasach PiS. Nie ma na to zgody prezydenta - mówi Wirtualnej Polsce prezydenckie źródło. W ocenie Andrzeja Dudy kwestionowanie statusu sędziów, także przez innych sędziów, jest kwestionowaniem fundamentów wymiaru sprawiedliwości i godzi w bezpieczeństwo prawne obywateli. Podobnie w optyce prezydenta ma być z Trybunałem Konstytucyjnym, co także wybrzmi w środę.
Jak mówi nasz rozmówca z Pałacu Prezydenckiego, w przemówieniu znajdzie się również ocena sytuacji w prokuraturze. W szczególności wsparcie dla Dariusza Barskiego, którego prezydent wciąż uważa za pełnoprawnego Prokuratora Krajowego. Według orzeczenia Izby Karnej Sądu Najwyższego to on pełni funkcję szefa prokuratury. Innego zdania jest natomiast rząd, który w marcu na to stanowisko powołał Dariusza Korneluka, a uchwałę SN uważa za niewiążącą.
Kolejny punkt sporny, który ma poruszyć prezydent, to "wojna" o ambasadorów. - Prezydenta zirytował wpis premiera Donalda Tuska, w którym zarzucił mu, że blokuje nominacje ambasadorskie w takich krajach, jak USA, Izrael, Ukraina. To manipulacja. Ambasadorzy z USA i Ukrainy są przecież nadal, bo nie zostali formalnie odwołani. Tylko prezydent może to zrobić, a przecież Andrzej Duda nie podjął takiej decyzji. Prezydent stoi na stanowisku, że za nieobecność ambasadorów w USA, Ukrainie i w innych państwach odpowiedzialność ponosi wyłącznie rząd i Ministerstwo Spraw Zagranicznych - mówi nasz informator z Pałacu Prezydenckiego.
Zobacz także
Jak ujawnia, prezydent odniesie się też personalnie do szefa rządu Donalda Tuska, szefa MSZ Radosława Sikorskiego i ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Większość uwag ma być krytyczna.
- W szczególności, po blisko roku funkcjonowania rządu, zawiedziony jest postawą tego ostatniego. Miło nie będzie. Będzie za to trochę tych szpilek - twierdzi rozmówca Wirtualnej Polski.
Zarówno Pałac Prezydencki, jak i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego najmniej zastrzeżeń mają do pracy szefa MON, wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza: - Współpraca jest merytoryczna. Zresztą na początku lipca Kosiniak w rozmowie z prezydentem zapowiedział, że jeśli rząd zmniejszy wydatki na obronność, to on poda się do dymisji. Tak - w kontekście dbania o nasze bezpieczeństwo i polską armię - powinien się zachować każdy minister obrony narodowej.
Przypomnijmy, że w ostatnim czasie ludowcy nieoficjalnie "testowali" kandydaturę na prezydenta Polski w przyszłorocznych wyborach w osobie szefa BBN Jacka Siewiery. Ten jednak przeciął spekulacje i zadeklarował, że startować nie będzie.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski