Miller: Tusk bez spodni - marny widok
"Pan Tusk bez spodni to marny widok" - tak premier Leszek Miller odpowiedział Donaldowi Tuskowi, który komentując dymisję Grzegorza Kołodki powiedział: "ręce i spodnie opadają". "Nie mogę przywiązać nikogo do fotela" - tak ustosunkował się do własnej deklaracji sprzed kilku miesięcy, że w jego rządzie nie będzie już zmian.
11.06.2003 21:00
Dziennikarze pytali w środę premiera, jak traktować jego obietnice sprzed kilku miesięcy, gdy nastąpiły zmiany na czele resortów skarbu i zdrowia, że w rządzie nie będzie już żadnych zmian.
"Miałem na myśli, że nie będę podejmował tego rodzaju inicjatyw z własnej woli. Ale jeżeli ktoś składa dymisję, no to nie mogę przecież przywiązać nikogo do fotela, muszę przyjąć to do wiadomości" - tłumaczył Miller.
Na pytanie, czy nie można się było spodziewać, że po przesunięciu zarządzania gospodarką z resortu finansów do gospodarki Kołodko złoży dymisję, Miller odpowiedział: "Pan minister Kołodko nie musiał składać dymisji. I odnoszę wrażenie, że nie to było główną przyczyną, tylko fakt, iż wczoraj na posiedzeniu Rady Ministrów okazało się, że jest więcej zastrzeżeń do niektórych projektów, które były wczoraj przedstawione i że te zastrzeżenia nie są podzielane przez kierownictwo ministerstwa finansów. Wydaje mi się, że to było główną przyczyną".
Proszony o komentarz do opozycyjnego pomysłu niedopuszczenia do zebrania kworum koniecznego do głosowania nad wotum zaufania dla rządu, premier odparł: "Proszę mnie zwolnić od komentowania różnych niepoważnych przedsięwzięć".
"Do kiedy pan chce rządzić?" - padło pytanie. "Dotąd, dopóki będzie większość w parlamencie i to jak państwo wiedzą nie jest żadną niespodzianką, albowiem demokracja parlamentarna na tym polega - rząd rządzi dotąd, dopóki ma większość w parlamencie, albo dotąd, dopóki jest rządem mniejszościowym, a opozycja nie potrafi go obalić" - odparł Miller.
Powtórzył, że kilkakrotnie radził opozycji, co ma zrobić, by usunąć jego rząd - wystarczy złożyć konstruktywne wotum nieufności, ale ponieważ opozycja nie podjęła się tego zadania, to on sam postanowił jej pomóc, składając wniosek o weryfikację poparcia dla gabinetu.