Miller: rząd zmarnował co najmniej dwa lata na spory kompetencyjne
Lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej Leszek Miller uważa, że bliższy prawdy w podawaniu daty naszego przystąpienia do Unii Europejskiej jest minister Jacek Saryusz-Wolski.
Szef UKIE Jacek Saryusz-Wolski poinformował w poniedziałek, że Polska godzi się na przesunięcie terminu wejścia do Unii na 2004 r., premier zaś podtrzymywał w Brukseli gotowość wejścia Polski do Unii o rok wcześniej.
Przewodniczący SLD w radiowych "Sygnałach Dnia" nazwał rządowy dwugłos przygnębiającym zażenowaniem, które ośmieszyło Polskę za granicą. Dodał, że Sojusz nie chcąc osłabiać stanowiska negocjacyjnego polskiego rządu wystrzega się komentowania słuszności konkretnych dat czy okresów przejściowych.
Leszek Miller zarzucił rządowi Jerzego Buzka opóźnienia w negocjacjach. Według szefa SLD rząd zmarnował co najmniej dwa lata na spory kompetencyjne i poprzez brak zdecydowanych działań sprzyjał w Unii eurosceptykom, którzy nie chcą dzielić się swoim bogactwem.
Miller wykluczył jednak możliwość wyeliminowania Polski z pierwszej tury przyjęć kandydatów do Unii. Powiedział, że podczas wizyty w Berlinie dostał zapewnienie kanclerza Schroedera o zdecydowanym wecie Niemiec, gdyby któryś z krajów członkowskich złożył podobny wniosek. Zaprzeczył także doniesieniom prasy, że jakoby podczas spotkań w Berlinie powiedział, że jest skłonny zrezygnować z dopłat bezpośrednich dla rolników.
Przewodniczący SLD wyraził także nadzieję, że już w czerwcu uczestnicy szczytu 15 w Goeteborgu zadecydują o rozszerzeniu Unii i przyjęciu do niej Polski na początku 2004 roku. (aka)