Miller - Rokita: rozczarowanie adwersarzy
"Pan mi wyrządził wielką przykrość" - z
takimi słowami zwrócił się Jan Rokita (PO) do premiera Leszka
Millera podczas poniedziałkowego przesłuchania w sejmowej komisji
śledczej. "Pan mnie też rozczarował" - replikował premier. Szef
komisji Tomasz Nałęcz (UP) upomniał obu.
"Pan wyrządził mi wielką przykrość jako członkowi komisji śledczej, wypowiadając się 27 lutego w Radiu Zet, cytuję: +Pan Jan Rokita jest w komisji śledczej nie po to, by dociekać prawdy+. Czy pan uważa, że pani poseł Błochowiak, pani poseł Beger, są po to, żeby dociekać prawdy, a ja tu jestem rzeczywiście nie po to, żeby dociekać prawdy? A może chciałby pan coś powiedzieć w związku z tym swoim publicznym oświadczeniem?" - wyjaśnił poseł PO.
"Nie ulega dla mnie wątpliwości panie pośle, że pan rozpoczął pracę w komisji z tezą, i stara się pan tę tezę udowodnić" - odparł premier. - "Jeżeli nawet w trakcie posiedzeń komisji pan stara się zachować poprawność, to poza komisją nie ma pan już żadnych ograniczeń. Pana tezą jest doprowadzenie do sytuacji, w której w świadomości społecznej ma ukształtować się opinia, że Lew Rywin przyszedł w porozumieniu z SLD, że chciał pieniędzy dla SLD, i że prezes Rady Ministrów w tym uczestniczył" - dodał Miller.
"To jest teza polityczna i ja rozumiem to. Pan jest przedstawicielem opozycji; żałuję, że walka polityczna z tamtej sali sejmowej przenoszona jest tutaj. Pan mnie też rozczarował" - oświadczył Miller.
"I pytanie było o jedno za daleko, i odpowiedź była o jedną za daleko, ponieważ celem działań komisji jest ustalenie prawdy materialnej" - skomentował te wypowiedzi Nałęcz. Dodał, że Rokita zadał pytanie, które "powinno paść w czasie przerwy". Zarządził przerwę dla "zadawania dalszych takich pytań i odpowiedzi".(iza)