Miliony euro zasiłków dla terrorystów ISIS. Proceder trwał latami
Nawet będąc w Syrii i Iraku, członkowie Państwa Islamskiego skrupulatnie pobierali zapomogi i świadczenia socjalne z francuskiego budżetu. Zbrodnicza organizacja wzbogaciła się na tym o pół miliona euro - odkryły francuskie służby.
O procederze wyłudzania świadczeń napisał dziennik "Le Figaro". Według niego, co piąty walczący na Bliskim Wschodzie francuski dżihadysta regularnie otrzymywał pieniądze z francuskich urzędów. Najczęściej chodziło o zasiłki dla bezrobotnych i zasiłki rodzinne. Wyłudzanie świadczeń było możliwe tylko dzięki pomocy rodziców terrorystów, którzy pobierali pieniądze z urzędów pracy, a następnie wysyłali je do Syrii.
Francuskie służby wykryły 420 transakcji tego typu o łącznej wartości 2 milionów euro. Pieniądze bezpośrednio zasilały kasy Państwa Islamskiego. Podejrzenia, że tak było, pojawiały się od dawna. Już w 2014 roku posłowie prawicy wnosili o stworzenie specjalnej komisji śledczej w tej sprawie, po tym jak u terrorystów w Mali odkryto pisma z francuskich urzędów pracy. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uznało zastrzeżenia za "absurdalne", tłumacząc, że zasiłki są anulowane natychmiast po stwierdzeniu obecności podejrzanych osób w strefach wojny. Najwyraźniej nie wystarczyło to jednak, by w pełni wyeliminować proceder.
Ale problem ten dotyczy także innych państw w Europie - szczególnie tych prowadzących szczordrą politykę socjalną. Najbardziej jaskrawym przykładem jest Szwecja. W 2016 roku specjalny rządowy raport stwierdził, że niemal wszyscy spośród ok. 300 obywateli kraju, którzy wyjechali do Państwa Islamskiego, pobierali świadczenia socjalne w jakiejś formie. Chodziło o dodatki na mieszkanie, dzieci czy remontowe. Największą popularnością cieszyły się jednak pożyczki na studia za granicą. Również i w tym przypadku oszukiwanie państwa było możliwe dzięki pomocy rodzin terrorystów, które zaświadczały, że pozostali oni w kraju.
Z kolei w Danii służba wywiadowcza PET wykryła szereg przypadków, w których dżihadyści otrzymali renty chorobowe i wcześniejsze emerytury, po czym wyjechali do Syrii walczyć w szeregach Daesz - cały czas pobierając pieniądze duńskich podatników. Co więcej, nawet po informacji PET, nie zostały one wstrzymane, bo jak tłumaczyli urzędnicy agencji odpowiedzialnej za wypłacanie emerytur, raport służb nie był wystarczającą podstawą do odebrania świadczeń. Ostatecznie udało się to dopiero po tym, jak duński parlament uchwalił nowe prawo.