Milioner musiał się stawić w prokuraturze. Zeznawał w sprawie afery sędziowskiej

Ciemne chmury zebrały się nad jednym z najbogatszych Polaków Józefem Wojciechowskim. Kontrowersyjny biznesmen został przesłuchany w śledztwie dotyczącym plagiatu wyroku wydanego w warszawskim sądzie - dowiedziała się Wirtualna Polska. Firmie kontrolowanej przez milionera przyglądają się z kolei Komisja Nadzoru Finansowego i urząd skarbowy.

Milioner musiał się stawić w prokuraturze. Zeznawał w sprawie afery sędziowskiej
Źródło zdjęć: © PAP | Bartłomiej Zborowski
Sylwester Ruszkiewicz

"Józef W. (pisownia oryginalna - red.) został przesłuchany 25 września 2019 r. w charakterze świadka" - potwierdza rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński. Milioner złożył zeznania w śledztwie, które ma wyjaśnić, jak to możliwe, że w dwóch niezależnych sądach zapadły wyroki z niemal identycznymi uzasadnieniami. W obu orzeczeniach pokrywa się kilkanaście stron tekstu, włącznie z literówką i błędami interpunkcyjnymi. Sprawa jest o tyle newralgiczna, że w tle sprawy toczy się walka o 19 mln zł.

Batalia dotyczyła budowy biurowca we Wrocławiu. Firma deweloperska J.W. Construction stworzona przez Wojciechowskiego miała postawić budynek na działce spółki kontrolowanej przez śląskiego przedsiębiorcę Eugeniusza Jasikowskiego.

J.W. nagle wycofało się z inwestycji, zarzucając partnerowi niespełnienie warunków umowy. Budynek nie powstał i sprawa trafiła do sądu - Jasikowski wystąpił przeciw Wojciechowskiemu, a Wojciechowski przeciw Jasikowskiemu. Jasikowski odrzucił zarzuty i zażądał zapłaty reszty ceny za działkę nabytą przez J.W., z kolei Wojciechowski domagał się od Jasikowskiego odkupienia gruntu i zwrotu wpłaconych pieniędzy.

Wojciechowski: nie wpływałem na sędziów

Pierwszy wyrok zapadł w 2015 r. w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga, wydał go sędzia Błażej Domagała. Zasądził on na rzecz Wojciechowskiego więcej niż ten żądał w pozwie: zostawił mu sporną działkę, jednocześnie nakazując Jasikowskiemu zwrócenie wpłaconych pieniędzy.

W drugim procesie toczącym się przed Sądem Okręgowym w Warszawie orzekał Jerzy Kiper, który umieścił w swoim wyroku obszerne fragmenty skopiowane metodą kopiuj-wklej z uzasadnienia Domagały. Śledczy próbują ustalić, jak to zrobił, nie mając oficjalnego dostępu do wersji elektronicznej orzeczenia wydanego na Pradze, bo systemy obu sądów nie są ze sobą połączone.

Z naszych ustaleń wynika, że Kiper zeznał w śledztwie, że plik z praskim wyrokiem dostarczyła mu sekretarka. Obecnie pracuje ona w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie i nadal może mieć styczność ze sprawą spółki stworzonej przez Wojciechowskiego. Za kilkanaście dni Sąd Apelacyjny rozpatrzy bowiem odwołanie Jasikowskiego od wyroku Kipera. O ile prowadząca sprawę sędzia Ewa Zalewska po raz trzeci nie odroczy terminu rozprawy.

Dziwne przypadki w sądzie

Splagiatowane fragmenty wyroku to tylko jeden z dziwnych przypadków, do których dochodziło w procesach dotyczących niedoszłej inwestycji J.W. Construction. Choć wcześniejsze rozprawy były rejestrowane, to ogłoszenie obu wyroków - i Domagały, i Kipera - nie zostało nagrane. Odwołanie od tego pierwszego następnie trafiło do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, gdzie sprawą zajmowała się obecna prezes Sądu Beata Waś.

Wyrok Domagały został tam utrzymany, a na pisemne uzasadnienie trzeba było czekać aż pięć miesięcy, choć przepisy nakazują sporządzenie go w ciągu 14 dni. Co zastanawiające, uzasadnienie sporządzono dopiero, gdy jeden z trzech sędziów zasiadających w składzie orzekającym udał się na urlop. Ogłoszenie wyroku sędzi Waś także się nie nagrało.

Z naszych ustaleń wynika, że Wojciechowski zapewnił podczas przesłuchania, że nie wpływał na sędziów orzekających w jego sprawach.

Sygnalista: manipulacja kursem akcji i uszczuplenie VAT

Kiedy w maju opisywaliśmy wątpliwości wokół sprawy, zadaliśmy pytania firmie Józefa Wojciechowskiego o ewentualne kontakty z sędziami, którzy występują w sprawie. Firma stanowczo zaprzeczyła. - Na każde z pytań o spotkania z sędziami poza salą rozpraw odpowiedź brzmi: nie - przekazała nam Katarzyna Żarska, PR Manager J.W. Construction. Obecnie spółka nie chce się odnosić do sprawy.

Nie tylko prokuratura, ale też służby skarbowe i KNF wzięły po lupę spółkę kontrolowaną przez Wojciechowskiego. Chodzi o to, że J.W. Construction sprzedało działkę przejętą od Jasikowskiego po rażąco zaniżonej cenie. Z zawiadomienia, które trafiło do Krajowej Administracji Skarbowej, wynika, że zbycie gruntu mogło spowodować uszczuplenie należności na rzecz fiskusa na kwotę ponad 4 mln zł.

Z naszych ustaleń wynika, że Krajowa Administracja Skarbowa przekazała sprawę do urzędu skarbowego w Radomiu (KAS nie podaje szczegółów dotyczących prowadzonych czynności). KNF bada z kolei, czy przy okazji transakcji nie doszło do manipulacji kursem akcji: zaniżona cena działki negatywnie wpłynęła na wyniki finansowe spółki i obniżyła jej notowania. A kilka miesięcy temu spółka ogłosiła skup akcji własnych.

"Urząd KNF przeprowadził w tym zakresie stosowne analizy. O ich wyniku nie możemy informować z uwagi na ustawową tajemnicę zawodową" - pisze rzecznik prasowy Komisji w odpowiedzi na nasze pytania.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
develoj.w. constructionjózef wojciechowski
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (589)