Milicjant sprowokował alarm, żeby pomóc przyjaciołom
Komendant posterunku milicji na lotnisku w
Jekaterynburgu sprowokował fałszywy alarm bombowy, żeby jego
przyjaciele mogli zabrać się samolotem, na który się spóźnili -
poinformowała w piątek agencja RIA Nowosti.
Samolot zawrócił do Jekaterynburga, eksperci sprawdzili go, ale oczywiście bomby nie znaleźli. Wkrótce potem maszyna wystartowała ponownie, już z przyjaciółmi komendanta, którzy nie zdążyli na pierwszy start z powodu zakrapianego posiłku.
Według RIA Nowosti, komendant, gdy zorientował się, że jego znajomi nie zdążą na samolot, zatelefonował do dyżurnego milicjanta na lotnisku i nakłonił go ogłoszenia alarmu bombowego na pokładzie Tu-134 z 40 pasażerami, oczywiście na podstawie "anonimowej informacji".
Komendantowi i posłusznemu dyżurnemu grożą teraz cztery lata kolonii karnej - informuje rosyjska agencja.