Migalski ujawnia: liderzy PJN pokłócili się o Kaczyńskiego
Marek Migalski w blogu w serwisie salon24.pl ujawnił, o co "poszedł spór" między Joanną Kluzik-Rostkowską a Pawłem Kowalem. W jego wyniku Kluzik-Rostkowska, założycielka PJN odeszła z tej partii i przystąpiła do Platformy Obywatelskiej.
Migalski napisał o sporze między Joanną Kluzik-Rostkowską i Michałem Kamińskim z jednej strony, a Pawłem Kowalem i nim samym z drugiej przy okazji odpowiedzi publicyście "Uważam Rze" Piotrowi Zarembie.
W artykule "Chorzy na Kaczyńskiego" Piotr Zaremba pisał o "Kaczorologach" z prawicy, którzy "gotowi są walczyć o ośmieszenie dawnego lidera". Wspomina m.in. książeczkę "Jarosław Kaczyński - portret impresyjny", której autorem jest Migalski.
"Piotr Zaremba poświęca mi sporą część swojego artykułu. Ilość zarzutów i uszczypliwości wobec mnie jest tam spora. Sporo również taniego psychologizowania" - pisze w odpowiedzi Migalski. "Zaremba stosuje wszelkie sposoby, by przedstawić mnie jako osobę niedojrzałą, rozemocjonowaną, patrzącą na świat z pozycji kamerdynera, wtórną, nieoryginalną, śmieszną, egzaltowaną, zagubioną, sfrustrowaną, niepoważną itp. Aż dziw bierze, że w kilkunastu, kilkudziesięciu zdaniach można nagromadzić tyle insynuacji i epitetów".
Migalski pisze też, że w książce obraz lidera PiS jest "krytyczny, ale zniuansowany - dostrzegam w Kaczyńskim wielkość i małość, skuteczność i śmieszność, potęgę i małostkowość" - zapewnia Marek Migalski.Pisze też, że jego aktywność nie charakteryzuje się "nadobecnością Kaczyńskiego".
W tym kontekście ujawnia też "o co poszedł spór", w wyniku którego Joanna Kluzik-Rostkowska odeszła z PJN. Według Migalskiego chodziło o strategię partii wobec PiS. Jak pisze Migalski "wszystkie strony publicznie przyznają, że ta pierwsza dwójka chciała dekonstruować przywództwo Kaczyńskiego, podczas gdy pozostała dwójka nie godziła się na rolę PJN jako młotka na Kaczora”.
Jak pisze Migalski, Paweł Kowal, on sam, a także Paweł Poncyljusz i Elżbieta Jakubiak opowiadali się "przede wszystkim za prezentacją własnego programu i równego dystansu zarówno do PiS, jak i do PO". Jak pisze Migalski, to jeden z dowodów na to, że nie ma "obsesji na punkcie Kaczyńskiego"