Mieszkanie dla studenta. Wprowadzi się ten kto wygra casting
Szukasz pokoju w wielkim mieście? Szykuj się na casting. Niektórzy kandydaci na lokatora zaliczają ich nawet po kilka dziennie. Żeby wprowadzić się do "upolowanego" pokoju, trzeba przypaść do gustu osobom oferującym lokum, a wcześniej odpowiedzieć na szereg pytań. Niektóre z nich bywają zaskakujące. - Zapytał czy jestem otwarta na bliższą znajomość. Błyskawicznie uświadomiłam sobie, dlaczego ten mężczyzna, chce za świetnie urządzony pokój w centrum Warszawy tylko 400 zł. Ewidentnie chodziło mu o seks - tłumaczy Wirtualnej Polsce Daria 24-latka z Warszawy. Jakich jeszcze pytań należy się spodziewać?
Wynajęcie atrakcyjnej stancji w wielkim mieście to nie łatwa sprawa. Zwłaszcza, jeśli chcemy zrobić to we wrześniu. O tej porze roku pokoju lub mieszkania poszukuje najwięcej osób. Na łowy wyruszają nie tylko studenci pierwszego roku, ale i ich starsi koledzy, którym we wrześniu kończą się umowy najmu. Duży popyt na stancje sprawia, że zasada "klient nasz pan" nie obowiązuje, a warunki stawiają przede wszystkim ci, którzy oferują lokum na wynajem.
- Właściciel mieszkania w dobrej lokalizacji, czyli np. blisko centrum, uczelni czy metra, na brak chętnych na pewno nie narzeka - tłumaczy WP Adam, agent nieruchomości z Warszawy. I dodaje, że jeśli oferowany lokal jest do tego ładnie urządzony i znajduje się w przystępnej cenie, to właściciel może przebierać w klientach. Niektórzy z nich, aby osiągnąć swój cel gotowi są na wiele. - Kiedyś na oglądanie lokalu o tej samej godzinie, umówiłem dwie grupy chętnych - parę młodych ludzi i dwie studentki, które mieszkanie przyszły oglądać z tatą. Pierwsza grupa szybko powiedziała "bierzemy". Umówiłem się z nimi na podpisanie umowy. Gdy wyszli ojciec studentek próbował mnie przekupić, żebym mieszkanie wynajął jednak jego córkom - opowiada Adam.
Z usług agencji studenci korzystają jednak rzadko. Najczęściej stancję wynajmują bezpośrednio od właściciela lub, jeśli jest to pokój, od osób, które wynajmują mieszkanie. Obie grupy stawiają swoje warunki. - Mniej wybredni są właściciele, ale to też zależy na kogo się trafi - mówi WP Karolina, studentka Wydziału Zarządzania UW. Dziewczyna opowiada, że od jej koleżanki właściciel zażądał kiedyś, aby w mieszkaniu nie paliła, nie piła alkoholu i nikogo nie zapraszała. Znajoma oczywiście nie mogła spełnić tych warunków, dlatego mieszkania nie wynajęła.
- Takie przypadki to skrajność - uważa Paweł, informatyk z Trójmiasta. Większość właścicieli od których wynajmował mieszkanie nie ingerowała w jego prywatność. - Warunki były jasne: opłata do 10. każdego miesiąca, kaucja oraz dbania o porządek, żeby było w miarę czysto. Nie interesowała ich to, czy w mieszkaniu będę się modlił, czy imprezował. To przecież moja prywatna sprawa - tłumaczy rozmówca WP. Jego zdaniem castingi z prawdziwego zdarzenia urządzają lokatorzy, którym właściciel pozwolił dobrać sobie osobę do mieszkania. To one są prawdziwą zmorą poszukujących pokoju.
- Standardowe pytania to: ile masz lat, skąd pochodzisz, co studiujesz, gdzie pracujesz i czy jesteś w związku - opowiada Daria. Do nich dochodzą kolejne, które uzależnione są od typu osoby, z którą mamy do czynienia. - Jeśli ktoś pali i imprezuje w domu, pyta czy nie mamy nic przeciw takim praktykom. Osoby, które nie palą, pytają czy palimy - wyjaśnia Karolina. I dodaje, że jedno nieodpowiednie "tak" lub "nie" może pogrzebać nasze szanse.
Pytania zadawane na castingach bywają zaskakujące. - Kiedyś zapytano mnie czy jestem głośna w łóżku. Podobno moja poprzedniczka była, co przeszkadzało jej współlokatorom. Tłumaczyli, że nie chcą wchodzić drugi raz do tej samej rzeki - opowiada Karolina. Dziwne pytanie usłyszał na castingu również Paweł. - Chłopak, u którego miałem wynająć pokój zapytał mnie czy rzeczywiście nie będzie mi przeszkadzać to, że chodzi nago po mieszkaniu. Byłem w szoku. Później okazało się, że "warunek" mojego niedoszłego współlokatora zawarty był w ogłoszeniu. Nie zauważyłem - tłumaczy informatyk z Trójmiasta. Wspomina, że nieuwaga spowodowana była taniością oferowanej stancji.
O tym, że niska cena powinna wydać nam się podejrzana przekonała się Daria. - Na zdjęciach pokój wyglądał super, a przy tym kosztował niewiele - tłumaczy 24-latka z Warszawy. Dopiero na miejscu dowiedziałam się na czym polega haczyk. - Właściciel wypytywał mnie czym się zajmuje i czy mam facet. Gdy powiedziałam, że jestem singielką poszedł na całość. Zapytał czy jestem otwarta na bliższą znajomość. Błyskawicznie uświadomiłam sobie, dlaczego ten mężczyzna, chce za świetnie urządzony pokój w centrum Warszawy tylko 400 zł. Ewidentnie chodziło mu o seks - opowiada Daria.
Castingi na lokatora to dla wielu osób traumatyczne przeżycie. - Moja koleżanka była na skraju rozpaczy. Codziennie oglądała jakąś stancję i nigdzie jej nie chcieli. Duża część osób, nawet nie potrafiła zadzwonić z odpowiedzią na "nie", a część nie odbierała od niej telefonów - opowiada Karolina. Jej zdaniem brak podania powodu dla którego nas nie wybrano irytuje. - Człowiek zaczyna się zastanawiać, że może coś z nim nie tak. Spada poczucie własnej wartości - tłumaczy dziewczyna.
Czy może być coś gorszego od negatywnej odpowiedzi? Oczywiście. Przekonał się o tym kolega Pawła brata. - Jego kandydatura została najpierw zaakceptowana. Zrezygnował z innych castingów. Dzień przed przeprowadzką otrzymał telefon z informacją, że jednak wybrano kogoś innego - opowiada Paweł. I dodaje, że nie należy zwlekać z podpisaniem umowy. - Gdyby to zrobił, miałby miesiąc wypowiedzenia, a tak fajna chata uciekła mu sprzed nosa i musiał zamieszkać w akademiku - opowiada informatyk.
Rozmówcy WP mają negatywny stosunek do castingów. Dlaczego? - Przez pięć minut nie da się ocenić człowieka. Tak naprawdę podstawowym kryterium jest uroda. Ludzi nie powinno się selekcjonować na lepszych i gorszych na podstawie wyglądu - tłumaczy Daria. A Paweł dodaje, że dopiero w praktyce, po miesiącu, dwóch okazuje się, kto jakim jest lokatorem. Jego zdaniem nikogo nie należy przekreślać dlatego, gdy sam oferował mieszkanie, to wybrał osobę, która pierwsza się zdecydowała.
Nieco inaczej sprawę postrzega Karolina. - Castingi nie są idealne, ale nie wymyślono nic lepszego. Rozumiem ludzi, którzy je organizują i sama też taki zrobię, jeśli przyjdzie mi dobierać lokatorów do mieszkania. To oczywiste, że chcemy wiedzieć z kim mieszkamy. Jasne, niektóre pytania są zbyt intymne i nie powinni nigdy paść, ale przecież nikt nas nie zmusza do udzielania odpowiedzi. Poza tym ich obecność jest też odpowiedzią dla nas, że takiego castingu nie warto wygrywać - tłumaczy rozmówczyni WP.