Mieszkańcy zauważyli przesiąk. Tak uratowali osiedle we Wrocławiu
- Nie nazywaj mnie bohaterem - mówi w rozmowie z WP mężczyzna, który pomógł w zasypywaniu kanału, przez który Odra mogła zalać Pracze Odrzańskie we Wrocławiu. Była w nim wygięta klapa spustowa. - Przecież coś takiego można było sprawdzić przed nadejściem powodzi - dodaje z żalem inny mieszkaniec osiedla.
19.09.2024 | aktual.: 20.09.2024 14:34
Było krótko po godz. 18 w środę, gdy przy wałach na Odrze na wysokości Pracz Odrzańskich pojawili się pracownicy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Okoliczni mieszkańcy wcześniej alarmowali, że przez jeden z kanałów woda z rzeki przedostaje się w kierunku osiedla. Gdyby rozlała się dalej - doszłoby do dramatu.
Jeszcze w środowy wieczór rzecznik RZGW we Wrocławiu uspokajał Wirtualną Polskę. - Zweryfikowaliśmy informacje, które się pojawiły wśród mieszkańców, nasi ludzie tam pojechali. Faktycznie był lekki przesiąk wody poprzez klapę w wale przeciwpowodziowym na Praczach Odrzańskich, ale RZGW nie potwierdza zagrożenia - powiedział nam Jarosław Garbacz.
Powódź 2024. Tak ochotnicy uratowali Wrocław
Przedstawiciel wrocławskiego RZGW dodał, że "służby były, wykonały czynności". Wirtualna Polska dotarła do mężczyzny, który był na miejscu i pomagał w uszczelnieniu kanału. To ochotnik spod Bolesławca. - Dotarłem, by pomagać przy tworzeniu wałów na ul. Karczemnej na Praczach Odrzańskich i ktoś powiedział, że jest potrzebne wsparcie przy samej Odrze. Było nas z 20-30 osób - mówi w rozmowie z WP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z jego relacji wynika, że problemem była wygięta klapa. Naszej rozmowie przysłuchuje się inny mieszkaniec ul. Karczemnej na Praczach Odrzańskich, który pomagał w budowie wału na ulicy. - Przecież coś takiego można było sprawdzić przed nadejściem powodzi. Mieli czas, by się przygotować, przejrzeć klapy i inne urządzenia - wtrąca Dariusz.
- Spuszczaliśmy worki z piaskiem, by zasypać ten otwór. W końcu się udało - dodaje mój rozmówca i pokazuje zdjęcie z akcji. Zostało wykonane o godz. 18:40. Sam byłem w tym samym miejscu dokładnie 15 minut wcześniej. Już wtedy na miejscu krzątali się pracownicy RGZW.
W czwartkowy poranek poszedłem nad Odrę, aby sprawdzić, jak wygląda sytuacja i czy kanał stanowi zagrożenie dla Pracz Odrzańskich. Okazało się, że przez noc wody na rzece przybyło tyle, że ciężko nawet zlokalizować, w którym miejscu się znajduje. Jednym słowem - gdyby nie sygnały od mieszkańców i akcja RZGW i wsparcie ochotników, na osiedlu rozegrałby się dramat.
- Ale nie nazywaj mnie bohaterem - podkreśla jeszcze raz mój rozmówca. Nawet nie zdradza imienia, prosi, aby nie robić mu zdjęcia. - To moja druga powódź w tym tygodniu. Wcześniej pomagałem w Bolesławcu - dodaje.
Przez Wrocław przechodzi fala kulminacyjna
Informacja o przeciekającym wale postawiła Pracze Odrzańskie na nogi w środowy wieczór. "Szykujcie prowiant, zaleje nas" - napisał ktoś na osiedlowej grupie. Panikę spotęgowały działania na ul. Karczemnej. Nagle pojawiły się ciężarówki z żołnierzami WOT, kolejnych mundurowych zaczęły zwozić autobusy należące do Akademii Wojsk Lądowych, służby zamknęły ulicę i pozwalały wjeżdżać jedynie ochotnikom przyjeżdżającym budować wał, po okolicy zaczęła jeździć policja.
- Proszę usunąć pojazdy sprzed domów albo chociaż parkować je po jednej stronie - krzyczał policjant przez megafon. - Będziemy układać worki wzdłuż posesji i płotów - informuje osoba koordynująca akcję. Dla części mieszkańców to ostatnia szansa, aby wywieźć swój samochód w bezpieczne miejsce.
W takiej sytuacji spotykam mojego rozmówcę. - To jest w ogóle przypadek, że jestem we Wrocławiu. Miałem jechać pomagać do Ścinawy, ale spóźniłem się na pociąg. Kolejny był do Wrocławia, a że zatrzymywał się na Praczach Odrzańskich i była informacja o pomocy na ul. Karczemnej, to jestem - tłumaczy.
Wyjaśnia mi, że w przeszłości mieszkał kilka lat we Wrocławiu, stąd miasto jest bliskie jego sercu. Ma też doświadczenia z powodzi z 1997 roku z Legnicy. Wtedy pomagał w rejonie, który został dwukrotnie zalany z powodu tzw. cofki. Na Praczach Odrzańskich jest ten sam problem. Tu Bystrzyca uchodzi do Odry i istnieje ryzyko, że najpierw wyleje pierwsza z rzek, a potem Odra doprowadzi do cofki. Na dodatek w pobliżu działa oczyszczalnia ścieków Janówek. W 1997 roku wylał kolektor odprowadzający ścieki i zalało całe osiedle.
- Idąc z dworca, patrzyłem w mapę i byłem zdziwiony, że jak to mamy budować wały dla trzech domów (znajdują się na końcu ulicy, kilkaset metrów od ujścia Bystrzycy do Odry - red.). Dopiero na miejscu dowiedziałem się, że chodzi o zabezpieczenia osiedla przed kolektorem - mówi ochotnik spod Bolesławca.
Powódź 2024. Impreza przy budowie wału
Układanie wałów na ul. Karczemnej miało trwać nawet do godz. 3 w nocy ze środy na czwartek. Ochotników było tyle, że większość prac udało się wykonać jeszcze przed północą. To pozwoliło na przegrupowanie żołnierzy i ochotników. Część została oddelegowana do pracy przy oczyszczalni ścieków Janówek, inni - tworzyli dalej wał prowadzący od ul. Karczemnej przez ul. Gryczaną - aż do drogi prowadzącej do oczyszczalni. Łącznie w kilka godzin powstało 830 metrów dodatkowego zabezpieczenia.
- Z tego budowania wałów się zrobiła trochę impreza - żartuje inny mężczyzna. Na ul. Karczemną podjechał food truck, który za darmo oferował ciepłe posiłki ochotnikom. Standardowo były też kanapki i słodycze, ludzie zaczęli przynosić wodę. Ktoś, podając worki śpiewał pod nosem "Gdy strumyk płynie z wolna", ktoś po wykonanej pracy z satysfakcją otworzył sobie piwo.
- Masz jakiś nocleg? - pytam mojego rozmówcę. - Nie. Pójdę po prostu na dworzec i w końcu jakiś pociąg przyjedzie. To jest Wrocław, tu co chwilę coś jeździ - dodaje i nie wyklucza, że w czwartek znów ruszy pomagać przy budowie wałów.
W środowy wieczór na ul. Karczemnej pojawiły się też nerwy. Pierwotny plan zakładał nieco inne zabezpieczenie przed ewentualnym zalaniem ściekami z kolektora, ale mieszkający w okolicy rolnik nie chciał przeparkować swoich maszyn rolniczych. Dlatego koordynator całej akcji kazał zmienić ułożenie worków. Nie wszystkim się to spodobało.
- Co to jest? Co to ma ochronić? Niech oni przyjadą i zabiorą te worki, bo nic nie dadzą - wścieka się jedna z mieszkanek, gdy widzi jak ułożono rząd worków wzdłuż ul. Karczemnej. - Oby was zalało, będziecie mieć nauczkę - dorzuca kolejna. W czwartkowy poranek można dostrzec, czym spowodowana była cała awantura. Wał wzdłuż posesji rolnika jest nieszczelny, przez co w tym miejscu może uchodzić woda.
Pracze Odrzańskie kładły się spać w strachu. Na godz. 2 w nocy zapowiadane było nadejście fali kulminacyjnej na Odrze, w związku z czym rosło ryzyko cofki na Bystrzycy. O godz. 2:20 przez okolicę zaczęły jeździć wozy strażackie na sygnale, które obudziły mieszkańców. Okazało się, że zmierzają one w kierunku oczyszczalni Janówek. To na tym odcinku jest teraz skupiona największa uwaga służb ze względu na ryzyko wylania rzeki.
Łukasz Kuczera, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj także: