Mieszkańcu metropolii zwanej Warszawą trzymaj się za kieszeń. Tanio nie będzie
Prawo i Sprawiedliwość realizuje stricte polityczny plan, który - na pewno - wpłynie niekorzystnie na realizację już rozpoczętych lub zaplanowanych przez Warszawę inwestycji. Podejrzewa się także, że uszczupli on budżety mieszkańców zarówno stolicy, jak i ich sąsiadów z okolicznych gmin. Chodzi o projekt metropolii, czyli ustawę, która zakłada przyłączenie do Warszawy 32 gmin. Dokładnie tych, w których partia rządząca cieszyła się wysokim poparciem w ostatnich wyborach.
Do Sejmu w trybie pilnym trafił projekt poselski powiększający Warszawę aż trzykrotnie. Politycy PiS bronią swojego pomysłu przed krytycznymi opiniami dziennikarzy i opozycji. A mieszkańcy Warszawy i sąsiednich gmin liczą, ile będzie ich ta metropolia kosztowała. Zastanawiają się też, jak bardzo utrudni im ona codzienne życie.
Trudności w zarządzaniu metropolią
Jan Śpiewak, były szef stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, który zasłużył się wykrywaniem i ujawnianiem nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji w Warszawie napisał na Twitterze: "Projekt PiSu jest absurdalny. Związek metropolitarny, województwo: OK. Warszawa-moloch nie do zarządzania: zdecydowanie nie".
Co będzie priorytetem? Dziura w drodze w Wołominie, czy dokończenie rewitalizacji nadwiślanych bulwarów? Takie pytania staną się chlebem powszednim rady metropolii. Zadecydują o tym nie mieszkańcy, ale polityczna większość. Prezydent Warszawy zauważa, że po powstaniu "Wielkiej Warszawy" zdanie jej mieszkańców, ale tych ze starych granic, przestanie się liczyć. Tę obawę podziela stowarzyszenie Miasto Jest Nasze.
- Rada aglomeracji ma się składać z 50 radnych, z czego tylko 18 będzie ze stolicy. Przez co jej mieszkańcy stracą realny wpływ na swoje miasto, na to, co się w nim buduje i remontuje. Roczny budżet Warszawy to 14-15 mld zł. Te pieniądze rozejdą się pewnie po całej metropolii - zauważa Karol Perkowski z MJN.
Komunikacja w powiększonej Warszawie
Poseł PiS Jacek Sasin czyli były kandydat na prezydenta stolicy i były wojewoda mazowiecki w rozmowie z "Faktem" podkreślił, że wejście w życie ustawy o przyłączeniu do Warszawy 32 gmin spowoduje, że największe w Polsce miasto zyska nowe tereny inwestycyjne, a podwarszawskie miejscowości zostaną lepiej skomunikowane ze stolicą. - Trzeba będzie utworzyć gigantyczny transport zbiorowy w obrębie całej metropolii. Skomunikować ze sobą np. taki Izabelin i warszawskie Centrum. Co więcej trzeba to będzie zrobić na gwałt, co pochłonie gigantyczne środki. Kto za to zapłaci? Wiadomo, my podatnicy - zauważa Perkowski.
Blokada inwestycji
Ustawa przygotowana przez PiS niepokoi także jednego z głównych zainteresowanych, czyli Urząd Miejski w Warszawie. W rozmowie z Wirtualną Polską pada szereg uwag, co do zagrożeń, jakie niesie za sobą realizacja pomysłu PiS. - Istnieje zagrożenie, że inwestycje infrastrukturalne, o zasadności których zdecydowali mieszkańcy i władze Warszawy (np. metro, rozbudowa sieci tramwajowej) zostałyby poddane rewizji, a w ich miejsce mogłyby być realizowane inne inwestycje na terenie gmin poza Warszawą, skąd pochodzić będzie większość radnych – np. tramwaj do Ząbek, Łomianek czy Nadarzyna - zauważają pracownicy warszawskiego ratusza. Warszawiakom trudno sobie wyobrazić, że rozbudowa metra może zostać wstrzymana na wiele lat, bo pojawią się nowe priorytety.
Jeszcze większy smog
Kolejna z obaw warszawskich urzędników pozwala podejrzewać, że tak palący dziś problem smogu może być jeszcze większy. - Mogłoby się okazać, że priorytetem jest źle pojęte „wyrównywanie” dostępu do komunikacji, tzn. że częstotliwość komunikacji miejskiej na peryferiach byłaby zwiększana kosztem zmniejszenia częstotliwości kursowania komunikacji w Warszawie, przez co spadłaby jej konkurencyjność względem transportu indywidualnego - dodaje stołeczny ratusz. A transport indywidualny to samochody, których spaliny przyczyniają się do pogorszenia jakości powietrza.
Nowe dowody i nazwy ulic
Rzecznik prasowy Urzędu m.st. Warszawy Bartosz Milczarczyk w rozmowie z Wirtualną Polską zwraca uwagę, że konsekwencji powiększenie będzie mnóstwo. - Mieszkańcy podwarszawskich gmin będą musieli wymienić swoje dowody osobiste. Może to i błaha sprawa, ale wymaga pewnego wysiłku organizacyjnego i czasu na złożenie wniosku, a następnie odebranie dokumentu w urzędzie. Trzeba będzie też zadbać o uporządkowanie nazwy ulic. Przecież takie same nazwy mamy i w Warszawie, i np. Wołominie. To będzie bardzo kosztowne i kłopotliwe dla przysłowiowego Kowalskiego. Będziemy musieli powymieniać wszystkie tabliczki i odnotować ten fakt w dokumentach - zauważa Milczarczyk.
Droższe OC
Znajdzie się też argument za podwyżką OC dla mieszkańców metropolii. A to dlatego, że cena ubezpieczenia zależy od strefy regionalnej. A tą jest obszar, na którym mieszkamy i gdzie użytkujemy samochód. A jak wiadomo ryzyko wypadku jest różne w zależności od natężenia ruchu. W metropolii Warszawa jest ono wyjątkowo wysokie. Czyli mamy już kolejne wydatki, a na tym jeszcze nie koniec.
Co z funduszami unijnymi?
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zwraca też uwagę na kwestię unijnych funduszy. Jej urzędnicy rozwijają tą kwestię. - Proponowany obecnie podział administracyjny nowego m.st. Warszawy w znaczący sposób odbiega od przyjętych ustaleń na poziomie unijnym. W kontekście ustalonego cyklu zmian statystycznych na tym szczeblu, a także braku dowolności terminowej przeprowadzanych modyfikacji, podział ten stanowiłby ogromne ryzyko zamrożenia funduszy europejskich dla Warszawy i całej aglomeracji warszawskiej na niedający się przewidzieć okres - wyjaśniają.
Bez konsultacji
Powiększenie Warszawy o 32 sąsiednie gminy to kolejny już projekt poselski PiS. Oznacza to tyle, że nie wymaga on konsultacji społecznych. Politycy partii rządzącej mogą go przegłosować dosłownie o każdej porze dnia i nocy. Co mieliśmy już szansę obserwować. PiS najwyraźniej nie bierze pod uwagę tego, że niemała grupa ludzi wyprowadziła się z Warszawy świadomie i nie żałuje tej decyzji.