Miedwiediew grzmi. "Aż po granice Polski"
Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew wyraził w mediach społecznościowych swoją "troskę i obawy" o przyszłość władz Ukrainy po zakończeniu "specjalnej operacji wojskowej". Uznał je za "nie do pozazdroszczenia". Były rosyjski prezydent doszukuje się także zagrożenia dla Rosji, aż "po granicę Polski".
Wiele informacji, które podają rosyjskie media czy oficjele, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Miedwiediew umieścił na swoim kanale Telegram przesycony fałszem wpis. Rosjanin wylewa jad na Ukrainę, z której pozostanie - jak to ujmuje - tylko "kikut", który nadal "kontrolowany będzie przez nacjonalistów".
Z udawanym współczuciem propagandysta pisze o przyszłości Ukrainy: "Wtedy najprawdopodobniej rozpocznie się trudny czas. Wyczerpujące miesiące i lata konfrontacji, napadów złości i chamstwa ze strony tych, którzy będą zarządzać pozostałością Ukrainy. Ich los jest nie do pozazdroszczenia" - napisał Miedwiediew.
Ostatni wpis Miedwiediewa na Telegramie pojawił się z okazji niesprowokowanej napaści na niezależnego sąsiada. W ujęciu Miedwiediewa rosyjscy żołnierze "przywracali porządek, pokój i sprawiedliwość", "chronili ludzi" i "niszczyli korzenie neonazizmu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miedwiediew wskazuje także, że prawdziwych decyzji w Kijowie nie podejmuje prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, tylko USA.
Krokodyle łzy Miedwiediewa. Ubolewa nad losem Ukrainy
"Motywy głównych wrogów naszego kraju są oczywiste: jak najbardziej osłabić Rosję, wykrwawić nas na długi czas. Dlatego nie są zainteresowani zakończeniem konfliktu" - uważa kremlowski propagandysta.
Klęska goniła klęskę. Mimo wielkiego okrucieństwa. Oto prawda o armii Putina
Dlatego, jak na koniec stanowczo dobija propagandzista - tak rosyjska armia musi "odsunąć jak najdalej granice zagrożeń dla naszego kraju, nawet jeśli będą to granice Polski". To, jego zdaniem konieczne, by rosyjskie służby nie musiały "tracić czasu na wyłapywanie resztek banderowskich gangów w lasach Małej Rosji" - napisał.