Michnik zdobył się na samokrytykę. "Zwycięstwo Andrzeja Dudy to trochę moja wina"
"Liliputin" - tak prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego nazwał redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik. Tym sformułowaniem porównał prezesa PiS do prezydenta Rosji Władimira Putina. - Tylko, że Rosja jest wielka. (...) Polska jest mniejsza - tłumaczył. Wrócił też do wygranej Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. - To także trochę moja wina - stwierdził.
08.06.2017 | aktual.: 28.03.2022 12:30
Relację ze spotkania z cyklu "Co z tą Polską?" (organizatorem jest Klub Obywatelski, działający przy Platformie Obywatelskiej)
, w którym wziął udział Michnik, opublikował "Tygodnik Ostrołęcki". Podczas swojego przemówienia redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" pomyłkami nazwał wynik głosowania w sprawie Brexitu i wybór Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych.
To nie był jednak koniec jego "chybionych przewidywań". Wziął na siebie odpowiedzialność za wybór Dudy na prezydenta. - Pierwsza i największa pomyłka dotyczyła wyborów Komorowski-Duda. Zresztą uważam, że zwycięstwo pana Dudy, to także trochę moja wina. I takich, którzy – jak ja – nie wierzyli, że pan Duda, który nic sobą nie reprezentuje, może wygrać - podkreślił Michnik.
Brexit, wygrana Trumpa i wyniki wyborów we Francji to jego zdaniem oznaki znalezienia się Polski i "dużej części świata zachodniego" w "ważnym momencie historii". - Ostatnio dużo jeździłem po Polsce i mam poczucie, że obserwujemy właśnie przebudzenie społeczeństwa obywatelskiego - stwierdził.
"Ten moment" porównał do 1989 r. - Wtedy podjęliśmy decyzję, że chcemy odchodzić od systemu totalitarnego, teraz stajemy przed koniecznością dyskusji, dokąd iść dalej. Czy chcemy być państwem europejskim, czy wiatr historii skieruje nas w inną stronę - tłumaczył.
Co dalej z Polską
Michnik nie tylko mówił o tym, co się już wydarzyło, ale ocenił też, co może się jeszcze wydarzyć. Jak zapewnił, "w najbliższych wyborach, kilku kolejnych, samorządowych, prezydenckich, parlamentarnych, zderzą się dwie wizje Polski". Mówił o tzw. Polsce europejskiej i Polsce katolickiej. Pierwsza to taka, w której "nie rządzi partyjna dyktatura, gdzie nie ma obywateli pierwszego i drugiego sortu", druga to realizacja "projektu zdefiniowanego przed wojną przez Obóz Narodowo Radykalny".
- Nie wiem, co będzie, ale wiem, że wszystko zależy od nas. Jeśli im znów damy mandat, będziemy mieli taką władzę, na jaką sobie zasłużymy - zaznaczył.
Jak stwierdził, wizja rządu to polski wariant putinizmu. - Tylko, że Rosja jest wielka i ma Putina. Polska jest mniejsza i ma swojego liliputina. Tak, Kaczyński to taki liliputin – podkreślił. Na te słowa uczestnicy zareagowali brawami.
- To widać nawet w ich języku - tłumaczył. Przypomniał wypowiedź premier Beaty Szydło, która mówiła o "wstawaniu Polski z kolan". - To właśnie Putin cały czas powtarza, że Rosja właśnie wstała z kolan i teraz dopiero pokaże całemu światu - zaznzaczył.
Źródło: "Tygodnik Ostrołęcki"