Michnik radził się Janika, Szymczychy i Koźmińskiego
Adam Michnik zeznał przez komisją śledczą, że po
rozmowie z Lwem Rywinem konsultował się w kwestii propozycji
łapówkarskich z Krzysztofem Janikiem, Dariuszem Szymczychą i
Jerzym Koźmińskim. Zaznaczył, że nie były to rozmowy w kontekście
sprawy Rywina.
Michnik ujawnił te fakty po pytaniu szefa komisji Tomasza Nałęcza, który wspominał, że Michnik mówił wcześniej, iż rozmawiał w sprawie propozycji Rywina z kilkoma osobami.
"Wysłuchałem obserwując relację z konferencji prasowej w 'Gazecie Wyborczej', że w wyniku przemyśleń pan odbył kilka rozmów, które miały pozwolić panu wyrobić sobie zdanie (...)" - mówił Nałęcz. Michnik zaooponował. "Nie, to jest nieporozumienie" - stwierdził. Tłumaczył, że nieporozumienie to polega na tym, że "niechcący", bez jego intencji w sprawę zostały wplątane osoby, które nie miały z tym nic wspólnego.
Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" prosił, aby nie mieszać do sprawy tych osób, bo "jedyna zbrodnia", jaką by mieli popełnić, to to, że chcieli się z nim spotkać. Nałęcz powiedział jednak, że komisja musi wyjaśnić całą sprawę i fakt, że osoby te mogłyby mieć kłopoty, nie może ograniczać pytań Komisji.
Po tym Michnik ujawnił, że po propozycji Rywina rozmawiał z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Krzysztofem Janikiem, z sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta Dariuszem Szymczychą oraz ambasadorem Jerzym Koźmińskim. Michnik tłumaczył, że nie poruszał w rozmowach z nimi wątku Rywina, a jedynie pytał ich o zdanie co do potencjalnej sytuacji, w której jeden z ministrów przyszedłby z propozycją łapówki do łódzkiego oddziału "Gazety Wyborczej".
Według Michnika od wszystkich otrzymał odpowiedzi, że może to być "idiota albo prowokacja". Michnik nie potrafił powiedzieć, kiedy doszło do wspomnianych rozmów. (jask)