Micheil Saakaszwili jest poszukiwany w Polsce przez Gruzję. "Oni umówili się, że zostanę aresztowany"
- Wrócę do Polski, ponieważ zaplanowałem już tutaj kilka spotkań. Ale nie to jest najważniejsze. Dla mnie najważniejszym jest, żebym był w stanie bronić swoich praw przed ukraińskim sądem - powiedział były prezydent Gruzji. W poniedziałek do warszawskiej prokuratury wpłynął wniosek Ministerstwa Sprawiedliwości Gruzji o "dokonanie ustaleń, czy Micheil Saakaszwili przebywa na terytorium Polski".
- Zgodnie z procedurą, zleciliśmy dokonanie ustaleń w tym zakresie Straży Granicznej i Policji - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński.
- Mam w Gruzji zarzuty prokuratorskie, ale nie jestem gruzińskim obywatelem, bo Gruzja odebrała mi obywatelstwo. Straciłem je wtedy, gdy otrzymałem ukraińskie obywatelstwo - powiedział Micheil Saakaszwili w rozmowie z PAP-em.
Cezary Tomczyk: Kaczyński jest quasi-dyktatorem
Były prezydent Gruzji podkreślił, że do Polski wjechał na ukraińskim paszporcie. - Oczywiście stworzyło mi to pewne problemy w Stanach, ale nie są one duże. Kiedy wyjeżdżałem ze Stanów, sprawdzano mi przecież paszport i nikt mnie nie zatrzymywał. I nie miałem problemu z wjazdem na terytorium Polski - zaznaczył.
Odebranie obywatelstwa to "pogwałcenie" norm
Jak powiedział Saakaszwili, prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, będąc z wizytą w Gruzji, dogadał się z Bidziną Iwaniszwili, który jest w Gruzji "rosyjskim projektem".
Oni umówili się, że zostanę aresztowany i ekstradowany do Gruzji. Ale przecież istnieje prawo międzynarodowe, to nie jest takie proste. Ten proces wymaga czasu. Nie ma takiej możliwości, żeby ukraińskie sądy godziły się na nielegalne procedury. Micheil Saakaszwili, były prezydent Gruzji
Według niego, odebranie mu przez Poroszenkę obywatelstwa Ukrainy było pogwałceniem "wszystkich wewnętrznych i międzynarodowych norm". - Doskonale wiedzą, że przegrają w sądzie, dlatego nie chcą, żebym stanął przed ukraińskim sądem, bo nawet jeśli sądy są w pełni kontrolowane przez władzę, to ta sprawa jest tak oczywista, że nawet w kontrolowanym przez władze sądzie, ciężko im będzie udowodnić, że mają rację - powiedział Saakaszwili.
- Wrócę do Polski, ponieważ zaplanowałem już tutaj kilka spotkań. Ale nie to jest najważniejsze. Dla mnie najważniejszym jest, żebym był w stanie bronić swoich praw przed ukraińskim sądem - oświadczył. - Oczywiście to z Polski rozpoczynam swój europejski objazd, zanim ostatecznie na Ukrainę wjadę. Polska jest dla mnie najbardziej naturalnym kierunkiem, w jakim mogłem się udać, z wielu powodów - dodał.
Gruzja chce wydania Saakaszwilego
31 lipca minister sprawiedliwości Gruzji Tea Cukuliani mówiła, że wobec Saakaszwilego w jego ojczyźnie wszczęto cztery sprawy karne i Gruzja będzie żądała wydania go od krajów, w których się on zatrzyma.
Na Saakaszwilim, jednym z przywódców "rewolucji róż" i trzecim prezydencie Gruzji, ciążą zarzuty m.in. dotyczące stłumienia protestów w Tbilisi w 2007 r. i przekroczenia pełnomocnictw. Polityk, który opuścił Gruzję w 2013 r., odpiera te zarzuty jako motywowane politycznie.
Saakaszwili wyjechał najpierw do USA, a potem na Ukrainę, gdzie włączył się do tamtejszej polityki. W maju 2015 r. otrzymał ukraiński paszport i w tym samym czasie został gubernatorem obwodu odeskiego. Stosunki między prezydentem Poroszenką a Saakaszwilim pogorszyły się, gdy były prezydent Gruzji złożył urząd gubernatora, oskarżając ukraińskiego prezydenta o popieranie klanów korupcyjnych. Pod koniec lipca Saakaszwili został przez Poroszenkę pozbawiony ukraińskiego obywatelstwa - jedynego, jakie posiadał.