PublicystykaMichał Wróblewski: "Szymon Hołownia kontra partyjniactwo. Kaznodzieja czaruje Polaków"

Michał Wróblewski: "Szymon Hołownia kontra partyjniactwo. Kaznodzieja czaruje Polaków"

Szymon Hołownia zawładnął sceną w gdańskim Teatrze Szekspirowskim. Zdefiniował politykę na nowo: koniec z partyjniactwem, czas, by przywrócić Polskę obywatelom. Wspólnocie, która się szanuje i myśli o przyszłości. Ale wszystko to już słyszeliśmy.

Michał Wróblewski: "Szymon Hołownia kontra partyjniactwo. Kaznodzieja czaruje Polaków"
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Stróżyk
Michał Wróblewski

Szymon Hołownia rozpoczął swoje wystąpienie w Gdańsku z przesłaniem "My, bo łączy nas znacznie więcej". Nie zgromadził tłumów, nie przyprowadził entuzjastycznie nastawionych zwolenników, ale przyciągnął widownię ciekawą tego, co powie. A powiedział dużo. A zarazem nic, czego już nie słyszeliśmy od innych kandydatów na rozmaite funkcje - tych "doszłych" i niedoszłych.

Słowa klucze w przekazie Hołowni: wspólnota, jedność, przyszłość. Obywatelskość.

Dlatego Hołownia postanowił zostać samozwańczym, obywatelskim kandydatem w wyborach prezydenckich. W Gdańsku po raz pierwszy publicznie i oficjalnie ogłosił swój start. Obserwowaliśmy to wydarzenie z bliska.

Szymon Hołownia ogłasza start w wyborach prezydenckich. "Koniec hamletyzowania"

Zgromadzeni w Teatrze Szekspirowskim ludzie zgotowali mu owację na stojąco. On sam zapewniał: "koniec hamletyzowania". Czas wziąć się do roboty. "Przez najbliższe pół roku będę opowiadał wam o Polsce moich marzeń" - zapowiedział dziennikarz.

Obiecał, że będzie kontynuował objazd po Polsce. "Nie mogę się doczekać rozmów z wami. Czas na człowieka, który przychodzi z dołu, który naprawi to, co zostało zepsute od góry. Chcę połączyć podzielonych ludzi" - mówił Hołownia.

Katalog lajków i książki to nie wszystko

Dziennikarz przyznał, że coś w nim - i w Polakach - pękło prawie rok temu. "Gdy Polak zabił Polaka". Nawiązał tym samym do morderstwa śp. prezydenta Pawła Adamowicza. A także do Smoleńska - Hołownia przypomniał podziały, jakie wytworzyły się wśród Polaków po tamtej katastrofie.

"Gdańsk to wspaniałe, polskie, otwarte na świat miasto. Ma w swoim herbie dewizę: bez zuchwałości, ale i bez lęku" - mówił. Taki właśnie ma być Hołownia w kampanii - otwarty, bez uprzedzeń wobec swoich oponentów.

Czytaj też: Tomasz Grodzki o starcie Szymona Hołowni. "Lobby finansowe"

Dziennikarz stwierdził, że nie chce być już siedzącym na kanapie recenzentem. Że chce zostawić swojej córce coś więcej niż dwadzieścia książek i katalog lajków na Facebooku. "Żyję w świecie miliona szans, ale też takim, w którym za chwilę zabraknie wody w rzekach, a miliard ludzi głoduje" - stwierdził. Wciąż podkreślał: przyszłość kolejnych pokoleń jest najważniejsza.

Szymon Hołownia chce wprowadzić Polaków w XXI wiek

Zarzucał obecnym decydentom, że kierują się głównie interesami partyjnymi, a rządzi nimi krótkowzroczność. Wedle niego politycy mówią o wszystkim, ale nie o tym, jak zostawić swoim dzieciom lepszy świat. "Czas wyleczyć się z ulegania pokusom prostych rozwiązań. XXI wiek to wiek nowych wyzwań i nowych pokoleń. Oni nie chodzą na wybory, bo partie zajmują się tym, kto będzie przewodniczącym i jedynką na liście. A nie tym, jaki świat zostawiają nowym pokoleniom" - przekonywał dziennikarz.

"W Polsce nie skończyły się jeszcze lata 90. Z ich konfliktami i rozwiązywaniem problemów siekierą" - mówił Hołownia. Jak stwierdził: "XXI wiek to jest wiek nowych pytań, wyzwań i pokoleń".

Starał się przedstawić politykę - w swojej wizji - jako coś, co nie musi kojarzyć się negatywnie. "Polityka to dla mnie nie żadne bagno, ale narzędzie do wprowadzania zmian. Musi pomagać odkrywać w ludziach moc, która w nich tkwi" - tego typu "zaklęcia" padały z ust Hołowni często.

Czytaj też: Szymon Hołownia podjął decyzję ws. wyborów prezydenckich 2020

"Jedynym szefem prezydenta musi być nie szef partii czy prezes, ale naród" - tymi słowami dziennikarz kończył swoje wystąpienie. Cały czas podkreślał, że to on jest dla ludzi, a nie odwrotnie. Że chce zostać politykiem dla obywateli. Żeby Polacy mieli wreszcie "prawdziwy wybór".

Hołownia a’la Biedroń

Ale czy Hołownia powiedział coś, czego nie słyszelibyśmy wcześniej? Nie. Podobne przesłanie niósł w Polskę przez wiele miesięcy Robert Biedroń. Gromadził na swoich spotkaniach - tzw. "Burzach mózgów" - tysiące ludzi. Był nadzieją. Dziś w przestrzeni publicznej Biedronia praktycznie nie ma, a wszelkie nadzieje, jakie niósł obecny europoseł, uleciały.

Cztery lata temu Paweł Kukiz również był kandydatem "obywatelskim". Zdobył aż 20 proc. głosów w wyborach prezydenckich. Po kilku latach wszedł z impetem w partyjne tryby i dziś w polityce jedynie wegetuje.

Czy Polska jest gotowa na "obywatelskiego" kandydata? Niezwiązanego z partiami? Historia wyborów III RP pokazała, że nie. Czy zmieni to Hołownia? Na pewno zignorowanie go byłoby olbrzymim błędem zarówno dla PO, jak i dla PiS.

Marek Kacprzak: Andrzej Duda musi wygrać. Inaczej nici z marzeń prezesa [OPINIA]

Ale dziś Hołownia jest wielką niewiadomą. Może mieć równie dobrze 5 proc. w wyborach, albo 25 proc. Czy trafi na "wiatr zmian", jak Andrzej Duda w 2015 roku? Dziś nic na to nie wskazuje. Ale polityka bywa nieprzewidywalna. A pół roku - tyle trwać będzie kampania prezydencka - to w polityce wieczność.

Przez ten czas Hołownia będzie tworzył swój spektakl w całym kraju. Widownię już ma. Pytanie, czy dostrzeże ona w Hołowni nie tylko kaznodzieję i aktora, ale i polityka z krwi i kości. Bo tylko ktoś taki - w polskich warunkach - może wygrać wybory prezydenckie.

Michał Wróblewski z Gdańska dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)