Michał Królikowski: dolegliwa kara nie musi oznaczać więzienia
W reformie chodzi o to, aby większa liczba sprawców odczuła wymierzone im kary. Nie musi to jednak być więzienie, tylko np. grzywna lub prace społeczne - mówi wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski, pytany o projekt, którym we wtorek zajmie się rząd.
Rząd zajmie się obszernym projektem zmian w Kodeksie karnym, który zgodnie z zapowiedziami resortu sprawiedliwości ma doprowadzić do "zmiany filozofii karania". To najobszerniejsza i najdonioślejsza w skutkach od czasów uchwalenia kodeksu w 1997 r. nowelizacja przepisów prawa karnego dotycząca zasad wymiaru kary oraz hierarchii kar.
Projekt, jak zaznaczono w jego uzasadnieniu, powstał w związku z "bardzo trudną sytuacją systemu wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych". Na czym polega główny problem, który ta nowelizacja ma rozwiązać?
Michał Królikowski: - Problemem jest m.in. kolejka osób oczekujących na wykonanie kary pozbawienia wolności - mamy 85 tys. zapełnionych miejsc w zakładach karnych, a na wykonanie wyroku oczekuje około 70 tys. osób. Jest więc realna grupa osób, która nie wykonuje kary pozbawienia wolności z powodów niemożliwości jej wykonania.
Zamierzeniem rządu jest skończenie z sytuacją, którą można nazwać powszechnym niewykonywaniem kar pozbawienia wolności i zamienić tę sytuację na efektywne wykonywanie kar wolnościowych. Chodzi o to, żeby nie "wsadzać" większej liczby osób do zakładów karnych, ale żeby większej liczbie osób zaproponować dolegliwą karę poza więzieniem. Nastąpi to poprzez mocną rozbudowę kar ograniczenia wolności oraz większe wykorzystanie kar grzywny, systemu dozoru elektronicznego oraz kar mieszanych będących połączeniem krótkiego pozbawienia wolności z dłuższym ograniczeniem wolności.
W tym kontekście pojawia się też problem orzekania przez sądy kar pozbawienia wolności w zawieszeniu. Według danych MS sądy za często - bo w blisko 60 proc. przypadków - wymierzają takie kary.
- I dlatego nie były one dolegliwe. Często bywało, że osoba, która ponownie naruszała prawo, po raz kolejny miała wymierzaną karę w zawieszeniu. Zamiarem MS jest więc doprowadzenie do sytuacji, gdy za przestępstwo spotyka sprawcę odczuwalna dolegliwość - choć nie musi to być pozbawienie wolności. Także pokrzywdzeni przez tego sprawcę będą mieli wtedy poczucie, że nie uszedł on bezkarny.
We wrześniu zeszłego roku uchwalono nowelizację procedury karnej. Za rok i kilka miesięcy sąd będzie tylko arbitrem, zasadniczo bez własnej inicjatywy dowodowej, a rozszerzeniu ulegnie rola stron. Czy projekt zmian w Kodeksie karnym został zsynchronizowany z tymi wcześniej uchwalonymi przepisami?
- Zmiany mają stanowić połączony system, dlatego określiliśmy termin wejścia w życie obu nowelizacji na 1 lipca 2015 r. Rozważamy jeszcze taką możliwość, żeby zmiany w Kk weszły w życie pół roku wcześniej - przed przebudową procedury karnej, ale w tej sprawie nie ma jeszcze ostatecznego stanowiska.
Zmiana Kodeksu karnego musi ponadto stworzyć atrakcyjne dla sprawcy możliwości dobrowolnego poddania się karze - chodzi o to, żeby zmniejszyć liczbę rozpraw i skrócić postępowanie, co też jest jednym z celów zmian w procedurze karnej. Przede wszystkim przewidujemy więc, że w przypadku dobrowolnego poddania się karze grzywny i jej zapłaceniu, po pół roku następowałoby zatarcie kary i skazany znikałby z rejestru karnego.
Projekt, którym we wtorek zajmie się rząd, nie kończy prac nad Kodeksem karnym, bo zapowiadano, że w planach są też zmiany tzw. części szczególnej tego kodeksu - zawierającej opisy poszczególnych przestępstw i grożących za nie kar.
- Najpierw prace nad projektem zmiany części ogólnej Kk muszą być mocno zaawansowane, żeby można było przygotowywać zmiany w części szczególnej. Trzeba więc poczekać do końcowego etapu prac legislacyjnych nad obecnymi propozycjami, inaczej zakres jednocześnie rozpatrywanych zmian byłby zbyt duży.