Michał Karnowski życzy mi życia w okupowanym Krakowie. Dobrze, że nie wysłał mnie prosto do Auschwitz
Michał Karnowski postanowił wysłać mnie do okupowanego Krakowa i życzyć mi oraz innym opisującym grafomanię Magdaleny Ogórek "byście w czarnym śnie doświadczyli tego piekła, zobaczyli te wszystkie zbrodnie, egzekucje, mordy i rabunki. To upodlenie Polaków przez niemiecką rasę panów". To tak szokujące i pełne nienawiści słowa, że nawet nie wiem jak na nie odpowiedzieć. Chyba tylko podziękowaniem, że pan Karnowski nie wysłał mnie wprost do KL Auschwitz albo na Umschlagplatz, choć jego życzenia wyraźnie wskazują na taką chęć.
Medialni sojusznicy Magdaleny Ogórek ruszyli do obrony byłej kandydatki SLD w wyborach prezydenckich. Michał Karnowski nie poprzestał na zapewnianiu na Twitterze, że "Lista Waechtera" to literackie dzieło. W środowy wieczór opublikował tekst, który zgrabnie łączy w sobie insynuację i paszkwil. "Czy pracownik wp.pl rechotał z synem niemieckiego zbrodniarza z polskiej książki o niemieckich zbrodniach?!" - pyta autor w tytule.
"Ta bezczelność wirtualnych parówek po prostu obezwładnia. Ten brak skrupułów zwyczajnie zapiera dech w piersiach. Ta bezduszność na historię Polski zawstydza. Ten cynizm zasmuca" - pisze Michał Karnowski. Nie lubi mnie i portalu, w którym pracuję. Zapewne nie bez związku jest to, że przyłapaliśmy go w niedzielę (w dodatku w Wigilię) na zakupach, choć jego serwis ostro walczył o zakaz handlu w niedziele.
Przypadkowy mail
"Pani Ogórek opublikowała właśnie korespondencję, która przypadkiem do niej trafiła" - wyjaśnia czytelnikom wPolityce, pisząc o mailu wysłanym przez Horsta Waechtera. Sprostowanie nr 1: Nie "przypadkiem do niej trafiła", tylko przekazał jej ją ktoś z czwórki adresatów. Poza mną mail trafił do dziennikarki "Faktu", amerykańskiego dziennikarza Uki Goñiego z "Guardiana" i do dra Piotra Czubika, prawnika z Krakowa, byłego członka zespołu, który powołał Marek Kuchciński, by przekonać opinię publiczną, że zamach na Trybunał Konstytucyjny był zgodny z prawem.
W mailu pojawia się jedno zdanie o mnie, ale Michałowi Karnowskiemu wystarczyło to do zbudowania wielopiętrowego oburzenia. "A potem pada zdanie, które powinno wstrząsnąć polską opinią publiczną". Karnowski cytuje: "Wysłałem tę informację także do Kamila Sikory, który zadzwonił do mnie - powiedział mi, że śmieją się właśnie z niej w Polsce". To prawda, tak powiedziałem. Ale po kolei.
Kooperant syna niemieckiego zbrodniarza
Po tym, jak w sieci nagłośniono oświadczenie Horsta Waechtera, spróbowałem się z nim skontaktować. Chciałem poprosić, by odniósł się do odpowiedzi Magdaleny Ogórek, opublikowanej przez wPolityce. Syn generała SS pisał na swoim koncie na Facebooku, że Ogórek podstępem wkradła się w łaski jego rodziny, przedstawiała się jako przyjaciółka i zataiła przed nimi cel wizyt oraz wydźwięk planowanej publikacji. Znalazłem numer na jego koncie na Facebooku, zadzwoniłem. Waechter powtórzył zarzuty i zapowiedział, że będzie starał się zablokować w sądzie dystrybucję książki. Spytał też, czy w Polsce się o tej książce dyskutuje, na co zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że owszem, chociaż przede wszystkim o tym, że książka jest grafomańska.
Zdaniem Karnowskiego to dowodzi dwóch rzeczy. "Po pierwsze, dziennikarze polskojęzycznych mediów kooperują z synem niemieckiego zbrodniarza w procesie niszczenia książki, która próbuje odsłonić prawdę o rabunkach dokonanych na Polakach w okresie okupacji niemieckiej, której autorka usiłuje sprawdzić jak i co moglibyśmy odzyskać" - zarzuca mi Karnowski.
Kumpel syna SS-mana
Sprostowanie nr 2: zadanie pytania jednej ze stron publicznego sporu to nie "kooperacja (...) w procesie niszczenia książki". Na tej zasadzie przeprowadzanie wywiadu z zabójcą oznacza, że kooperuje się w procesie zabójstwa, a robienie wywiadu z politykiem PiS, że kooperuje się w procesie systematycznego przejmowania kolejnych instytucji państwa. A jeśli chodzi o "syna niemieckiego zbrodniarza", to tak, Horsta Waechter nim jest. Co więcej, próbuje wybielić ojca, przedstawić go jako "dobrego nazistę".
I kolejny cytat z Michała Karnowskiego: "Po drugie, pojawia się pytanie czy pan Kamil Sikora z Wirtualnej Polski jest w tak dobrej komitywie z panem Waechterem, że opowiada mu, że w jego kręgu książka pani Ogórek to przedmiot rechotów. Zgroza". Jeśli 3-minutową rozmowę przez telefon uznaje się za "dobrą komitywę", to jak nazwać działanie Magdaleny Ogórek, która zabierała Waechtera na koncerty i wystawy malarskie do Wiednia, kroiła mu torciki wedlowskie i deklarowała, że jest bardzo szczęśliwa goszcząc w jego zamku. Szczegółowy opis tej relacji można znaleźć tutaj.
Dobrze, że nie do Auschwitz
Później autor z wrodzoną sobie gracją przechodzi od insynuacji do paskudnego obrażania. "Życzę wam (...), by kiedyś przeniosło was w tamte czasy, do Krakowa rządzonego przez Otto von Waechtera i jego kumpli Niemców, życzę byście w czarnym śnie doświadczyli tego piekła, zobaczyli te wszystkie zbrodnie, egzekucje, mordy i rabunki. To upodlenie Polaków przez niemiecką rasę panów. Może wtedy pojmiecie jak wstrętne rzeczy właśnie robicie".
Pozostaje mi tylko podziękować za łaskawość, bo przecież mógł skierować mnie wprost do KL Auschwitz i życzyć mi nie "doświadczenia tego piekła", ale po prostu śmierci. Tym zajęli się komentatorzy pod tekstem, na Twitterze i ci, którzy zadali sobie trud wysłania mi maila (np. "żebyś zdechł volksdeutschu").
Czas na reklamę
Po tym pełnym wzburzenia i patosu tekście, Michał Karnowski przechodzi do zasadniczego celu swojej działalności: reklamy. Najpierw zachęca do kupowania tygodnika "Sieci" (bez "w"), później do kupowania książki Ogórek w ich wSklepiku (już z "w"), książki braci Karnowskich "Pilnuj Polski", a na koniec "wspierania środowiska tworzącego wPolityce".
Na marginesie jeszcze dwa drobiazgi. W pierwszej części tekstu, wprowadzającej czytelników w temat, Karnowski pisze o czym jest książka, kim był Otto Waechter i kim jest jego syn Horst. "W ubiegłym roku zwrócił Polsce trzy z nich, według ekspertów, średniej wartości" - pisze Karnowski. To brutalny atak na Magdalenę Ogórek, bo autorka opisuje, że to ona nakłoniła Waechtera do zwrotu dzieł. Wielokrotnie zaznacza też, że nie można deprecjonować zaginionych dzieł sztuki, że wszystkie są bardzo ważne i trzeba walczyć o ich odzyskanie.
Na koniec warto dodać, że Michał Karnowski przygotowując tekst nie miał pojęcia o kim pisze, bo w tytule i tweecie mówił o "wnuku niemieckiego zbrodniarza". Dopiero później ktoś przekazał mu te elementarne fakty o przedmiocie swojego artykułu i autor zmienił "wnuka" na "syna". To pokazuje jak niewiele o sprawie wie Michał Karnowski i jak nie przeszkadza mu to w rzucaniu oskarżeń najcięższego kalibru.