Michaił "Giwi" Tołstych. Bohater, sadysta czy marionetka - kim jest słynny separatysta z Donbasu?
Jest przystojny, odważny i ma tabuny fanek niczym gwiazdor srebrnego ekranu. Błyskawicznie stał się czołową postacią rebeliantów ze wschodniej Ukrainy, choć skromnie utrzymuje, że tak naprawdę całą robotę wykonują jego żołnierze. W tym nieskazitelnym obrazie, skrzętnie budowanym przez rosyjską propagandę, pojawiają się jednak wyraźne rysy. Plotki o gwałtach, torturach i sadyzmie, a ostatnio także twardy dowód - nagranie ukazujące zbrodnie wojenne "Giwiego", najsłynniejszego separatysty z Donbasu, który od jesieni cieszy się medialną sławą, po tym jak w sieci pojawił się film uwieczniający jego brawurę.
03.02.2015 | aktual.: 03.02.2015 11:06
- A teraz możecie usłyszeć, jak strzelają do nas z Grada - mówi wprost do kamery ze stoickim spokojem młody, przystojny mężczyzna. W tle słychać charakterystyczny świst lecących pocisków, a po chwili rozlega się seria eksplozji. Zgodnie ze zdrowym rozsądkiem grupa umundurowanych separatystów chowa się do budynków, by uchronić się przed bombardowaniem, w końcu kolejne rakiety mogą być już bardziej celne. Tymczasem "Giwi" leniwie odwraca głowę w lewo, jakby chciał zlustrować okolicę i spokojnie zaciąga się papierosem. Cała scena ma odrealniony, filmowy klimat, również za sprawą iście hollywoodzkiej aparycji głównego bohatera, który po tym wywiadzie, udzielonym w październiku 2014 roku, stał się medialną gwiazdą wojny na Ukrainie.
"Giwi" odcina się od takich określeń. - Gwiazdami są nasi ludzie, którzy walczą na froncie. My jesteśmy tylko dowódcami i to wszystko - dystansował się w rozmowie z brytyjskim dziennikarzem, współpracującym z Russia Today, Grahamem Philipsem. Jednak w tej samej rozmowie Tołstych pokazał również, że jest świadomy tego, jak bardzo kochają go kamery. Brytyjczyk nie mógł nie poruszyć kwestii rzeszy fanek "Giwiego". - Dostałem wiele wiadomości od dziewczyn, które chcą cię poznać. Jak się z tym czujesz? - zagajał reporter. - W porządku. Co w tym złego, że ludzie chcą się kontaktować? - odpowiadał skromnie "Giwi". - Jak dziewczyny mogą się z tobą kontaktować? Mogę podać im twój numer? - ciągnął Phillips. - Jasne, przekaż im mój numer - ripostował kokieteryjnie separatysta, po czym faktycznie podał swoje namiary.
Ludzkie oblicze
Michaił "Giwi" Tołstych ma 35 lat. W szeregach separatystów dosłużył się stopnia pułkownika, dowodzi batalionem Somalia. Razem z niesławnym "Motorolą", liderem batalionu Sparta, zdobyli po zaciętych walkach lotnisko w Doniecku. Utrzymuje, że pseudonim, pod którym znany jest już na całym świecie, przyjął po swoim dziadku. Giwi był Gruzinem, który mieszkał w Tblisi i walczył w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, jak Rosjanie określają II wojnę światową. Sam "Giwi" urodził się w Iłowajsku w obwodzie donieckim i przyznaje, że nigdy nie był w Gruzji.
Od ponad dwóch dekad kibicuje Szachtarowi Donieck i jak wyznał w jednym z wywiadów, "nawet teraz martwi się o przyszłość tego klubu", wizytówki ukraińskiego sportu, należącej do miliardera Rinata Achmetowa, który w konflikcie opowiedział się po stronie władz w Kijowie. Jednak to nie przeszkadza "Giwiemu" w aktywnym działaniu na rzecz Rosji, którą jak sam podkreśla "zawsze popierał". - Żyrinowski, Putin, Miedwiediew, to wszystko bardzo odważni i pewni siebie ludzie - opowiadał gruzińskiej dziennikarce.
"Giwi" twierdzi, że w latach 1998-2000 służył w wojskach pancernych Ukrainy. Miał być celowniczym i dowódcą czołgów T-64, T-72 i T-80. Po przejściu do cywila prawdopodobnie pracował jako pracownik na wysokościach i strażnik parkingowy. Gdy wybuchł konflikt we wschodniej Ukrainie, nie miał wątpliwości, że swoje umiejętności chce wykorzystać po stronie separatystów. Zaciągnął się w Doniecku i brał udział w przegranych walkach o Słowiańsk - jeden z głównych ośrodków separatyzmu. Dziś za cel stawia sobie odbicie utraconego miasta z rąk Ukraińców. - To marzenie każdego dowódcy - tłumaczył w wywiadach.
Piłka nożna jest pasją "Giwiego", który oprócz swojego Szachtara lubi także oglądać w akcji Cristiano Ronaldo. Jeśli zaś chodzi o kino, to tutaj też liczy się przede wszystkim akcja. Ulubionymi filmami separatysty są produkcje z Brucem Willisem i "Transporter" z Jasonem Stathamem. Tyle oficjalnej wersji, opowiadanej przez samego Tołstycha. W sieci nie brakuje bowiem plotek, że jego życiorys jest w całości zmyślony, a w rzeczywistości mężczyzna jest czeczeńskim "kadyrowcem" (bojownikiem Ramzana Kadyrowa, prokremlowskiego szefa Republiki Czeczeńskiej). Mówi się też, że może być "eksportem" z dalekiej Syberii. Te pogłoski nie są jednak w żaden sposób zweryfikowane.
Okrutne oblicze
W październiku ubiegłego roku "Giwi" zaapelował do władz nie tylko Ukrainy, ale i Polski, by te nie wysyłały na front broni. - Wszystko zostanie zniszczone, a później was odwiedzimy, obowiązkowo was odwiedzimy. Każdy, kto wkracza na nasze ziemie, ginie co do jednego. Będziemy kontynuowali działania, nie zatrzymamy się na granicach Donieckiej Republiki Ludowej. (…) Kto wie jak zachowa się wtedy Polska? Osobiście chciałbym zorganizować im takie same przyjemności, jakie oni zorganizowali ludności DRL. Zniszczone miasta, ostrzał moździerzy i ogień ciężkiej artylerii - groził separatysta.
Czytaj również: Polscy najemnicy w Donbasie? Kontrowersyjne nagranie, które szerokim echem odbiło się także w Polsce, mimo wszystko pokazywało jedynie mężczyznę odgrażającego się przed kamerą. O tym, na co naprawdę stać "Giwiego", dowiedzieliśmy się, gdy pod koniec stycznia świat obiegł film, na którym uwieczniono, jak przywódca batalionu Somalia traktuje ukraińskich jeńców wojennych ujętych w czasie walk o donieckie lotnisko.
- Już ja wam, k…, pokażę, co dzieje się z tymi, którzy zabijają moich przyjaciół - grzmiał Tołstych przed rzędem klęczących Ukraińców, po czym zaczął odcinać pagony z ich umundurowania. - Żryj swołcz! - krzyczał i wciskał kawałki materiału w usta jeńców. W kolejnym fragmencie 20-minutowego nagrania "Giwi" przesłuchuje jednego z jeńców. Następnie ujęta grupa została zaprowadzona na miejsce, w którym ofiarą padli pasażerowie zbombardowanego autobusu. Całość wieńczy "defilada", podczas której Ukraińcy są lżeni i szarpani przez rozgniewaną cywilną ludność. Nagranie jest żywym dowodem na to, że "Giwi" za nic ma konwencje genewskie regulujące prawa jeńców.
Dowodów w postaci ustnych relacji jest znacznie więcej, bo dowódca separatystów generalnie nie cierpi ogółu Ukraińców. W czasie sierpniowych walk o Iłowajsk zasłynął więzieniem własnych ludzi przyłapanych na pomaganiu rannym wrogom. Przetrzymywał ich razem z pojmanymi Ukraińcami. Te rewelacje potwierdzali jego towarzysze broni. Pojawiły się także plotki, jakoby "Giwi" torturował i poniżał jeńców, których miał także gwałcić.
Nienawiść do Ukraińców wydaje się u "Giwiego" fanatyczna do tego stopnia, że przywódca separatystów nie waha się nawet przed ostrzałem pojazdów, którymi transportowani się ranni wrogowie. - Nie dzwoń więcej. Nie ma już twojego Sławczika. Zabiłem go - mówił przez telefon Tołstych do ojca ukraińskiego żołnierza, który zginął w karetce pogotowia, zbombardowanej przez wyrzutnie Grad. Ofiarą "Giwiego" padł Wiaczesław Melnik, który wraz z grupą rannych towarzyszy broni wsiadł do karetki. Z miejsca ataku żywy miał ujść tylko jeden żołnierz. Jak relacjonował ukraiński serwis censor.net.ue, brat zabitego wybiera się do Donbasu, by pomścić jego śmierć.
Tak jak w przypadku życiorysu, tak i tym razem nikt nie jest w stanie w stu procentach zweryfikować bojowego szlaku lidera separatystów, ani potwierdzić z całą pewnością plotek o jego nadzwyczajnym sadyzmie, gwałtach i torturach. Tym bardziej, że nawet po ukraińskiej stronie są tacy, którzy zarzucają Tołstychowi, że jest jedynie marionetką, a nie budzącym strach watażką na jakiego pozuje. "Nie wiem jak 'Motorola', ale 'Giwi', ten pieprzony gnojek, nigdy nawet nie walczył. On tylko siedzi i rozpowiada swoje bzdury, wysyłając hurtowo własnych ludzi na śmierć. W dwa dni po ich stronie zginęło 20 osób, a u nas tylko dwóch rannych" - pisał w październiku ubiegłego roku jeden z ukraińskich ochotników. Niezależnie od tego czy uznamy "Giwiego" za gwiazdę rebelii czy okrutnego sadystę, z całą pewnością jest on trybem w propagandowej machinie. Dobitnie świadczą o tym kolejne nagrania pojawiające się w internecie - i doniesienia o jego sadyzmie, i historie o bohaterstwie.