Miał być "ostateczny przełom" w sprawie Wołynia. Krewna ofiar: mam niedosyt, brakuje przepraszam
Prawdziwy przełom nastąpi wówczas, kiedy będę mogła pochować swoich krewnych - mówi WP Karolina Romanowska, założycielka Stowarzyszenia Pojednanie Polsko-Ukraińskie. Zabiega o ekshumację ofiar zbrodni wołyńskiej. Komentuje, że po spotkaniu Tuska i Zełenskiego oczekiwała bardziej stanowczych deklaracji.
- Czekałam na coś więcej. Premier Tusk wspomniał, że rodziny mają prawo do pochówku ofiar. W tym momencie prezydent Zełenski wyraźnie przerzucił tę kwestię na Ministerstwo Kultury. Powiedział, że urzędnicy obu stron współpracują - komentuje w rozmowie z WP Karolina Romanowska Stowarzyszenia Pojednanie Polsko-Ukraińskie.
Sama zabiega o ekshumację w miejscowości Ugły w obwodzie rówieńskim, gdzie spoczywa około 100 ofiar zbrodni wołyńskiej, w tym osiemnaścioro członków jej rodziny. Informowaliśmy w WP, że złożyła wniosek do Ukrainy o zgodę na takie prace. Jest około 20 podobnych wniosków złożonych do ukraińskich instytucji (podał 15 stycznia prezydent Andrzej Duda).
- Nadal mam nadzieje, że ukraińscy politycy sami wykonają potrzebny gest. Uznają odpowiedzialność za zbrodnię, wyrażą przeprosiny, zezwolą na ekshumacje ofiar. To byłby przełom. Polska próbuje ich do tego popchnąć, natomiast widać, że oni nie otworzyli się na ten trudny temat - komentuje deklaracje polityków po spotkaniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert nie ma złudzeń. Zdradził, kiedy skończy się wojna w Ukrainie
Miał być "ostateczny przełom". Czy to się stało?
- Na pewno za przełom i pierwszy dobry krok, należy uznać wydanie pierwszej zgody na ekshumacje po wniosku Fundacji Wolność i Demokracja. Mój wniosek także jest rozpatrywany, ale nie otrzymałam jeszcze formalnej decyzji z Ukrainy - podkreśliła Romanowska.
Kiedy w środę rano Wołodymyr Zełenski był witany przez Donalda Tuska w Warszawie, ukraiński serwis "Europejska Prawda" opublikował tekst, pt. "Polska ma nadzieję na ostateczny przełom w sprawie ekshumacji". Gazeta nazwała w tekście historyczne wydarzenia "tragedią wołyńską", nie zbrodnią. Później okazało się, że wątek ekshumacji i Wołynia nie był znaczący w wypowiedziach podsumowujących rozmowy liderów.
- To, że rozumiemy się w tej kwestii, że zaczynamy rozmawiać normalnym językiem i że podjęliśmy działania, tak to zasługuje na miano przełomu. Dziękuję. Wiem ile macie dzisiaj na głowie, wiem, co znaczy wasza wojna - tylko tyle powiedział premier Donald Tusk.
Zwrócił się do ukraińskiego prezydenta: - Jestem od początku z wami i tym bardziej doceniam to, że znajdujecie w swoich umysłach i w swoich sercach też miejsce na poważne na poważną refleksję w tej sprawie i wiem drogi Wołodyrze - powiedział polski premier.
- Odnajdujemy wspólny język także, jeśli chodzi o kwestie zbrodni wołyńskiej i kwestie drażliwe, dramatyczne w naszej historii - powiedział.
Z kolei Wołodymyr Zełenski pytany o sprawę Wołynia odparł: - Powinniśmy w naszych stosunkach iść do przodu, patrzeć do przodu. Nasze ministerstwa kultury już działają (w kwestii ekshumacji - red.). Cieszę się, że opracowują materiały i widzę, że cały czas we wszystkich kwestiach dążymy do przodu. Powinniśmy do przodu iść razem.
Później w swoim komunikacie Zełenski wyliczył kluczowe kwestie poruszone w rozmowach Tuskiem. Były to: "O naszej obronie – o dostawach broni, a także o jej produkcji i związanych z tym inwestycjach, zaostrzeniu sankcji wobec Rosji, możliwości zbliżenia pokoju dla Ukrainy i całej Europy oraz o naszej aktywnej wspólnej pracy w negocjacjach, dotyczących przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej w trakcie prezydencji Polskiej w Radzie UE".
Ekshumacje ofiar Wołynia. Tło dyskusji z Ukrainą
W tle wizyty Zełenskiego odbywa się dyskusja o "przełomie" w sprawie ekshumacji ofiar zbrodni wołyńskiej. W 2024 roku polscy politycy naciskali na udzielnie zgody przeprowadzenie tych prac, podkreślając ich znaczenie dla historycznego dialogu między narodami. Były premier Leszek Miller napisał na platformie X, iż oczekuje przeprosin za Wołyń.
13 stycznia Fundacja Wolność i Demokracja poinformowała, że w kwietniu tego roku rozpocznie prace ekshumacyjne ofiar zbrodni UON i UPA w Puźnikach w Ukrainie. Nieco wcześniej Donald Tusk ogłosił w mediach społecznościowych, że Ukraina wydała pierwszą decyzję o ekshumacjach polskich ofiar UPA.
W reakcji na te doniesienia polski Instytut Pamięci Narodowej przypomniał, że oczekuje na wydanie przez Ukrainę kilkudziesięciu zgód na prace poszukiwawcze oraz ekshumacyjne. Z kolei w listopadzie 2024 roku podczas wspólnej konferencji ministrów spraw zagranicznych Polski i Ukrainy, Radosława Sikorskiego i Andrija Sybihy, strona ukraińska potwierdziła, iż nie ma żadnych przeszkód do prowadzenia prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych na jej terytorium.
Profesor Grzegorz Motyka, dyrektor Wojskowego Biura Historycznego komentował wówczas, że "o przełomie będziemy mogli mówić dopiero wtedy, kiedy polscy medycy sądowi, polscy antropolodzy staną nad szczątkami ofiar zbrodni wołyńskiej, a polscy żołnierze ramię w ramię z ukraińskimi żołnierzami, tak jak to się stało w 2003 roku w Pawliwce, złożą wieńce na grobach tych osób, które zostaną ekshumowane". - Wtedy będziemy mogli mówić o czymś, co się realnie wydarzyło - dodał historyk w rozmowie z TVN24.
Były szef ukraińskiego IPN Anton Drowobycz w wypowiedzi dla jednego z ukraińskich portali internetowych uzależnił zgodę na ekshumację polskich ofiar od naprawienia tablic upamiętniających członków UPA w miejscu ich masowej mogiły w Monasterzu w województwie podkarpackim. Drowobycz został odwołany w grudniu. Obecnie Ukraińcy zapewniają, że 2025 roku ruszą ekshumacje, a polskim rodzinom zostanie udzielona pomoc.
Zbrodnia Wołyńska była ludobójstwem dokonanym przez ukraińskich nacjonalistów z Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) na ludności polskiej zamieszkującej Wołyń i Galicję Wschodnią w latach 1943–1945. Kulminacją akcji była tzw. krwawa niedziela, kiedy w około 100 miejscowościach na Wołyniu doszło do największej fali mordów na Polakach. Łącznie zginęło około 100 tys. Polaków.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski