MI5: zwłoki włóczęgi, aby zmylić Hitlera
Po szesnastu latach badań brytyjski historyk Roger Morgan ustalił tożsamość "człowieka, który nigdy nie istniał", a został wykorzystany w jednej z najważniejszych akcji dezinformacyjnych II wojny światowej. Zakwestionował też oficjalną wersję okoliczności posłużenia się tym człowiekiem w tajnej operacji, której celem było zmylenie wroga.
W 1943 roku brytyjski kontrwywiad (MI5) zorganizował operację "Mincemeat" aby wprowadzić w błąd Hitlera co do alianckich planów inwazji w południowej Europie.
Brytyjczycy chcieli spotęgować efekt zaskoczenia i dlatego starali się przekonać Niemców, że alianci uderzą na Sardynię i Grecję, a nie na Sycylię, jak faktycznie planowali.
W tym celu MI5 posłużył się świeżymi zwłokami mężczyzny, które umieszczono w lodzie, ubrano w mundur oficera i wyposażono w dokumenty sugerujące, że jest majorem Williamem Martinem. Fałszywą tożsamość podrobiono bardzo starannie - "majorowi" włożono nawet do kieszeni kwity z londyńskiej pralni.
Podstęp się udał i Niemcy, spodziewając się ataku na Grecję lub Sardynię, wycofali część sił z Sycylii, co ułatwiło aliantom operację.
Po wojnie na temat tego epizodu nakręcono głośny film pt. "Człowiek, który nigdy nie istniał" ("The man who never was"), opartą na książce pod tym samym tytułem z 1953 roku, autorstwa byłego szefa MI5, Ewena Montagu.
Historyk Roger Morgan od wielu lat zajmował się historią "człowieka, który nigdy nie istniał", ale dopiero dzięki odtajnieniu w 1996 roku akt wojennych ustalił, że był to 34-letni walijski analfabeta, Glyndwr Michael.
W wypowiedzi dla prasy Morgan zaprzeczył twierdzeniom odpowiedzialnego za operację Ewena Montagu, że zgodę na wykorzystanie zwłok wyraziła rodzina zmarłego, uzależniając ją tylko od tego, iż jego prawdziwej tożsamości nigdy się nie ujawni.
Morgan nie znalazł żadnych dowodów na poparcie tego twierdzenia, bo żadnych krewnych Michaela nie udało mu się odnaleźć. Historyk sądzi na tej podstawie, że w 1943 roku walijski włóczęga nie miał już żadnej rodziny. (iza)