Meta maratonu z Björk i Beastie Boys na czele
Björk i Beastie Boys - podczas ostatniego dnia Open’er Festivalu genialna trójka z Nowego Jorku zagrała porywający koncert niemal w tym samym czasie co muzyczna czarodziejka z towarzyszącym jej kobiecym chórem z Islandii. Według wielu fanów były to dwie perełki tegorocznego Open’era.
W niedzielny wieczór podczas Heineken Open’er można było się poczuć jak na każdym innym regularnym zagranicznym festiwalu, jak na przykład Glastonbury czy Roskilde. Dookoła słychać było rozmowy prowadzone po angielsku, słowacku czy czesku. Jednak głównym wyznacznikiem europejskości tej imprezy była świadomość, że w tym samym czasie w odległości ok. 100 metrów na dwóch scenach występują giganci jakże różnych gatunków muzycznych.
Podstawowym dylematem było pytanie: "Beastie Boys, czy Björk", ale niezależnie od wyboru, niezadowolonych nie było. "Wariaccy chłopcy" z Beastie Boys: Mike D, MCA i Adrock wystąpili w Gdyni po raz drugi w ciągu trzech dni - tym razem w gigantycznych rozmiarów namiocie. Miał to być stricte instrumentalny koncert. Okazało się, że fani dostali powtórkę z sobotniego występu, ale jeśli to możliwe - jeszcze bardziej energetyczną. Świetnie bawiła się publiczność, ale również członkowie Beastie Boys, co wielokrotnie powtarzali, twierdząc, że w niedzielę było jeszcze "more fan". Przekomarzali się na scenie, żartowali i oczywiście grali punkowo, hiphopowo i psychodelicznie, szczególnie premierowe utwory ze świeżego krążka "The Mix-Up".
Ostatnim numerem podczas dwóch występów był "Sabotage", dedykowany prezydentowi USA George W. Bushowi. Z kolei Björk na głównej scenie na przemian iskrzyła i koiła. Zaczęła od "Earth intruders" z jej najnowszego albumu "Volta". Fani docenili przekrojowość w doborze utworów. Usłyszeliśmy m.in. "Yogę" z albumu "Homogenic", "Hidden place" z "Vespertine". Po chwili artystka zaserwowała woltę. Wykrzyczała "Deklare independence", a zaraz po nim "Pluto", zaczynające się od słów "Przepraszam, ale muszę eksplodować". I rzeczywiście - wiła się po scenie w rytm muzyki techno. Klimatu dopełniały zielone lasery wystrzelone daleko w rozgwieżdżone niebo.
Björk towarzyszył Mark Bell, legendarny brytyjski producent m.in. muzyki techno, który współtworzył album "Homogenic". Na scenie wystąpił również kobiecy chór z Islandii w kolorowych "teletubisiowych" strojach i sekcja dęta. Te dwa koncerty przyćmiły inne gwiazdy, m.in. brytyjski gitarowy zespół Bloc Party. Na sam koniec zagrał nowojorski elektroniczno-punkowy LCD Soundystem i polski reprezentant - Smolik.
Katarzyna Gruszczyńska