Merkel zastąpi Tuska? "Tylko ona może rozmawiać jak równy z równym z Trumpem"
Najlepszym szefem Rady Europejskiej byłaby Angela Merkel - stwierdził były premier Włoch Enrico Letta. Dołączył w ten sposób do chóru innych głosów wzywających niemiecką kanclerz do objęcia sterów Unii. Szanse na to wydają się jednak niewielkie.
- UE potrzebuje na czele kogoś, kto będzie mógł jak równy z równym rozmawiać z Donaldem Trumpem. Jestem jednym z tych, którzy myślą, że Angela Merkel byłaby tu idealna - stwierdził Letta. Jak donosi portal Politico, jego słowa padły podczas zamkniętego spotkania w ramach paryskiej konferencji biskupów z Francji, Niemiec i Szwajcarii.
Ale były włoski premier nie jest jedynym, który poparł pomysł uczynienia niemieckiej kanclerz "prezydentem Europy". Podobne sugestie padały już w kuluarowych rozmowach w Brukseli i Strasburgu. Już w ubiegłym roku pisał o nich dziennik "Die Welt".
- Rzeczywiście słyszałem o takim pomyśle, były takie plotki. Ciężko mi to sobie wyobrazić w tej chwili i to z wielu powodów. Ale widać, że jakieś przymiarki były - mówi WP polski dyplomata.
Niektórzy decydenci mówią o tym całkiem otwarcie. Inny włoski premier, Matteo Renzi, w swojej książce stwierdził wręcz, że "Europejczycy powinni błagać Merkel, żeby została szefową Rady". Z kolei Dennis MacShane, były brytyjski minister ds. europejskich zaproponował, by kanclerz zastąpiła Jean-Claude'a Junckera i została szefem Komisji Europejskiej.
"Ona ma status, autorytet, dorobek, reputację i więcej doświadczenia oraz umiejętności niż wszyscy europejscy politycy razem wzięci" - twierdzi MacShane.
Góra przeszkód
Jakie są szanse, że lobbing wpływowych europejskich polityków przyniesie skutek? Raczej niewielkie, bo na każdy argument za Merkel, jest cała masa tych przeciwko. Jej główne atuty: status w świecie i polityczne wpływy - są równocześnie jej największą słabością. Unia nadal nie jest gotowa na postawienie na swym czele polityka wagi ciężkiej, który byłby jej rzeczywistym liderem.
Nie taka jest zresztą rola szefa Rady Europejskiej. Choć Donald Tusk starał się przyjąć bardziej aktywną i publiczną rolę niż jego poprzednik, głównym zadaniem przewodniczącego RE jest wciąż budowanie jedności UE. Merkel ma tu doświadczenie; zarówno w Europie, jak i w kraju pokazała, że jest w stanie tworzyć kompromisy między ludźmi o różnych poglądach i interesach. Ale jednocześnie trudno sobie wyobrazić, by np. przywódcy Francji (czy choćby Polski) byli w stanie zaakceptować w tej roli tak dominującą osobowość polityczną.
Dodatkowym problemem jest też jej narodowość, szczególnie w kontekście europejskiej układanki po wyborach europejskich. Faworytem na objęcie funkcji szefa Komisji Europejskiej - z poparciem Merkel - jest inny Niemiec, Manfred Weber z bawarskiej CSU. Jego wybór nie jest co prawda przesądzony (chrapkę na pozycję szefa KE ma też Francja), ale Niemcy celują też w pozycję szefa Europejskiego Banku Centralnego. Objęcie któregoś z tych stanowisk przez Niemca automatycznie wykluczałoby kandydaturę Merkel.
Przeczytaj również: Manfred Weber "spitzenkandidatem" EPL. Niemiec będzie szefem Komisji Europejskiej??
Skuteczność nad prestiż
Jest jeszcze jedna, fundamentalna przeszkoda: niemiecka kanclerz wydaje się wcale nie być zainteresowana pozycją na szczycie UE. W ubiegłym roku szefowa rządu ogłosiła, że obecna kadencja u władzy będzie jej ostatnią. Ale zadeklarowała też, że zamierza sprawować ją do końca, czyli - o ile nie będzie wcześniejszych wyborów - do 2022 roku.
- Taki ruch nie byłby w jej stylu - mówi WP polski oficjel, który brał udział w rozmowach z niemiecką kanclerz. - Merkel zawsze przedkłada skuteczność nad prestiż, który niewiele jej da. Dlatego Niemcom zawsze lepiej było stawiać na czele Rady lub Komisji kogoś ze średniego państwa. Tym razem zamiast Tuska mógłby być to np. premier Holandii Mark Rutte - dodaje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl