Merkel i Netanjahu: różnice zdań ws. izraelskiej polityki osadnictwa
Bezpieczeństwo Izraela pozostaje dla Niemiec kwestią racji stanu - oświadczyła w Berlinie niemiecka kanclerz Angela Merkel. Potwierdziła jednak, że nie zgadza się z izraelską polityką rozbudowy osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu.
06.12.2012 | aktual.: 06.12.2012 16:16
W Berlinie odbyły się niemiecko-izraelskie konsultacje międzyrządowe.
- W sprawie osiedli zgadzamy się, że się nie zgadzamy - powiedziała Merkel na konferencji prasowej z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. Dodała, że decyzja o kontynuacji polityki osadnictwa na Zachodnim Brzegu Jordanu należy tylko do Izraela.
- Izrael jest suwerennym państwem. My jako partnerzy możemy wyrazić naszą ocenę - powiedziała Merkel. - Nie jestem kimś, kto by groził. (...) Pozostaje pytanie, czy te działania są pomocne dla rozwiązania (konfliktu) na podstawie zasady dwóch państw (palestyńskiego i izraelskiego) - dodała niemiecka kanclerz.
Netanjahu podkreślił, że nie ma żadnych wątpliwości, iż Merkel czuje się głęboko zobowiązana chronić bezpieczeństwo Izraela. Jak dodał, to nie izraelskie osiedla są korzeniem konfliktu palestyńsko-izraelskiego, ale "opozycja przeciwko istnieniu państwa Izrael w jakichkolwiek granicach".
- Od prawie 45 lat Izrael prowadzi taką samą politykę. Wszystkie izraelskie rządy budowały osiedla w żydowskim sąsiedztwie Jerozolimy - powiedział, wskazując, że zabudowywane przedmieścia Tel Awiwu i Jerozolimy w 90 procentach zamieszkane są przez Żydów, a tereny te mają być włączone do Izraela po zawarciu porozumienia pokojowego.
Plany budowy przez Izrael 3,4 tys. nowych mieszkań w korytarzu E1 na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Jerozolimie Wschodniej zaniepokoiły społeczność międzynarodową. Uznano je za odpowiedź Izraela na podjętą w zeszłym tygodniu decyzję Zgromadzenia Ogólnego ONZ, które - wbrew rządowi w Jerozolimie - przyznało Autonomii Palestyńskiej status nieczłonkowskiego państwa obserwatora, uznając de facto jej państwowość.
Tuż przed przybyciem do Berlina Netanjahu przyznał w rozmowie z dziennikiem "Die Welt", że jest rozczarowany postawą Niemiec, które w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ wstrzymały się od głosu. Merkel powiedziała, że przyjęła wypowiedź izraelskiego premiera do wiadomości. Jak podkreśliła, decyzja o wstrzymaniu się od głosu nie była łatwa, ale "głęboko przemyślana". - Jesteśmy przeciwni jednostronnym posunięciom, dlatego też nie głosowaliśmy na "tak". Z drugiej strony jest pewne poruszenie po stronie palestyńskiej w sprawie rozwiązania na zasadzie dwóch państw, czego wcześniej nie widzieliśmy - wyjaśniła Merkel.
Netanjahu potwierdził, że jego rząd dąży do rozwiązania konfliktu palestyńsko-izraelskiego na zasadzie istnienia dwóch państw. - Oznacza to, że zdemilitaryzowane państwo palestyńskie musi uznać państwo izraelskie. Mam nadzieję, że Palestyńczycy wrócą do stołu negocjacji, nie stawiając żadnych warunków wstępnych - powiedział.
Także Merkel podkreśliła, że rozwiązanie konfliktu musi nastąpić na drodze negocjacji. - Jednostronnych kroków należy unikać - powiedziała kanclerz.
Rozmowy izraelsko-palestyńskie zamrożone są od 4 lat. Strona palestyńska nie chce do nich wracać, dopóki trwa rozbudowa żydowskich osiedli na terytoriach okupowanych. Izrael z kolei twierdzi, że wznowienie rozmów powinno być bezwarunkowe.