SpołeczeństwoMEN zrobi nauczycielom egzamin? "Lepiej podnieście nam pensje"

MEN zrobi nauczycielom egzamin? "Lepiej podnieście nam pensje"

Egzamin państwowy przed podjęciem pracy w zawodzie - taka jest odpowiedź MEN na miażdżący raport NIK o kwalifikacjach nauczycieli w polskich szkołach. - To rozwiązanie połowiczne - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.

MEN zrobi nauczycielom egzamin? "Lepiej podnieście nam pensje"
Źródło zdjęć: © PAP | Wojciech Pacewicz

06.04.2017 | aktual.: 06.04.2017 15:29

W minionym tygodniu Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, w którym punktuje system kształcenia nauczycieli i poziom samych pedagogów. Z analizy wynika, że brakuje mechanizmów selekcji kandydatów do tej społecznie odpowiedzialnej profesji, a procedura rozwoju zawodowego nauczycieli nie spełnia swojej roli.

Wyniki kontroli pokazują także, że w niektórych szkołach procedura ta sprowadza się do automatycznego promowania na kolejne stopnie awansu. Także z kształceniem przyszłych nauczycieli nie jest najlepiej: na kierunki nauczycielskie przyjmowanych jest coraz więcej najsłabszych maturzystów, a programy kształcenia przyszłych wychowawców młodzieży są od lat nieaktualizowane.

MEN reaguje, ale czy właściwie?

W miniony wtorek Anna Zalewska, podczas spotkania z przedstawicielami samorządów i oświatowych związków zawodowych, zaproponowała, aby nauczyciel, który po studiach ma rozpoczynać karierę zawodową w szkole, musiał zdawać egzamin państwowy. Minister argumentowała, że taka zmiana jest odpowiedzią na postulat Najwyższej Izby Kontroli.

- Związek o tym problemie mówi przynajmniej od 1998 roku. Jeżeli nie poprawimy samego procesu kształcenia, jeżeli nie zwiększymy atrakcyjności tego zawodu poprzez wzrost wynagrodzeń, w końcu jeśli nie zwiększymy presji społecznej na to, by nauczyciel był jak najlepiej przygotowany do zawodu, to sam egzamin będzie jedynie środkiem połowicznym - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.

Przyznaje także, że młodzi ludzie często zapisują się na studia pedagogiczne, ponieważ "zwyczajnie nie mają na siebie pomysłu", a wśród studentów są także ci, którzy nie mają do tego zawodu żadnych predyspozycji i umiejętności.

Nauczyciele podzieleni

Wirtualna Polska zapytała także nauczycieli, co sądzą o pomyśle Zalewskiej. W zależności od stażu pracy opinie były skrajnie różne. - Egzamin byłby jakąś weryfikacją, ponieważ rzeczywiście do tego zawodu przychodzą ludzie, którzy się nie nadają. Ale egzamin z teorii jest bezużyteczny. Teorię można przyswoić. Większą wartością byłby egzamin praktyczny. Bo co z tego, jeśli ktoś zna teorię, ale nie ma podejścia do dzieci czy młodzieży? - mówi nam nauczycielka z 32-letnim stażem. - Na praktykach miałam osoby, które fajnie radziły sobie z dziećmi. Ale zdarzały się też takie, które ewidentnie się do tego nie nadawały - wspomina.

Zupełnie inaczej widzi to Małgorzata, która studia pedagogiczne zakończyła kilka miesięcy temu. - Nie rozumiem takiego pomysłu. Przecież nasza wiedza i kwalifikacje są kontrolowane podczas studiów za pomocą egzaminów. Moim zdaniem to jest chybiony pomysł. Lepiej podnieście nam pensje - komentuje.

Wciąż najwięcej pedagogów

W Polsce jest około 199 wydziałów pedagogicznych na różnych uczelniach. Od SGGW po politechniki. W 2011 roku na kierunkach pedagogicznych rozpoczęło studia 37 170 osób. Jak wynika z badań GUS, liczba studentów na tym kierunku maleje, ale i tak wciąż jest najwyższa w tabeli dostępnych kierunków.

- Wszyscy kształcą nauczycieli, bo jest to najtańszy kierunek studiów wyższych. A problem nie leży w końcowym procesie kształcenia, a w samym doborze studentów i sposobie ich kształcenia. Bez poprawy jakości nauczania na tym kierunku, niewiele zrobimy - komentuje Broniarz.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (143)